4 lutego 2011

Piątek i bloga oficjalny początek.

Zakończył się piękny, choć cholernie mroźny dzień. O mało co nie straciłam nosa, ale i tak jestem pełna optymizmu. Ponieważ... powodów jest wiele:
a) jestem zakochana (!), wprawdzie trochę mnie to wytrąca z równowagi myślowej, gdy odrabiam lekcje, ale ten poziom fenyloetyloaminy to prawie jak endorfiny, a one to już działają jak narkotyk :)
b) słucham właśnie "Good life" One Republic ukochanego, wprawdzie przez youtube gdyż mój dysk został doszczętnie wyczyszczony przez jakąś mega-awarię, ale to nic, damy radę!
c) olimpiadę biologiczną... hej, zawiodłam na całej linii. Debil, debil. Ale... Ach ten dreszczyk emocji, kiedy rozbita totalnie wymyśliłam sobie, że na osłodę obejrzę mecz, skoro jestem w Rzeszowie. Dzięki mojemu szczęściu, (Boże, ja je naprawdę mam) dostałam się na samo Podpromie samochodem koleżanki, którą poznałam rok temu na tej samej olimpiadzie, a bilety jeszcze były (! - uwielbiam wykrzykniki). Zobaczyłam na żywo całą piękną Resovię i Warszawkę, mniej piękną, ale niech im będzie (dzięki nim w tamtym sezonie poznałam Rafała Buszka, moją drugą miłość po Cristianie Savanim, a trzecią po... :)). 
Komentarz mamy, gdy ogłosiłam, że wrócę trochę później i wydam 20 zł na bilet: Ale wiesz, że nie zasłużyłaś?
Wiem, wiem mamo, i za to Cię kocham najbardziej na świecie.
d) w szkole leci, nadrabiam zaległości, do ludzi się uśmiecham - życie nie jest takie złe. A pani w bibliotece pomogła mi dziś z początkiem pracy maturalnej polecając książki. A zatem ja polecam Ustrzycką Bibliotekę Powiatową! :) Uwielbiam mój DKK.
e) zabrałam się za bloga, to już pewnie pięćdziesiąty w mojej karierze, ale pierwszy na blogspocie. Będzie jazda. A może nawet czasem dopisze jakąś nowa recenzję. Może "Dżuma" Camusa na początek? ;D
Żartowałam. I wybaczcie wszelakie emotikonki, ale nie umiem inaczej wyrażać tego, że coś mnie cieszy, a uśmiech nie schodzi z mojej twarzy, inaczej. Bo ja piszę długo, przynudzam, marudzę, snuję... ciężko się połapać bez tych znaczków :D
f) dostałam przepiękną paczkę z pierwszej mojej wymiany, która odbyła się u Agulki. Moją dobrodziejką okazała się
I przy okazji otwarcia paczki dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak kolby cukrowe - co te Bieszczady robią z człowiekiem? :)A na "Łąkę Umarłych" trochę polowałam swego czasu na allegro, więc tym bardziej dziękuję :* Zakładka szyta jest boska, a czekolada była pyszna! :)

PS. Moje punkty biznes planu prawie wszystkie odhaczone. Zapisałam co mi leżało na sercu, większość, i opublikowałam fotos z wymiany. Jeszcze tylko jakaś recenzja... Ale to na raz następny. Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że Ci się podoba:) Życzę miłego blogowania:)pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj przeżyłam wielkie i strasznie miłe zaskoczenie, o czym można poczytać tutaj:

    http://zyrafowo.blox.pl/2011/02/walentynkowo-i-Mediolanu-czesc-III.html

    To była bodajże moja siódma wymianka, ale nigdy dotąd nie dostawałam przesyłek w ratach :-) Druga część była więc -jak wspominałam- zaskoczeniem kompletnym!!! Jeszcze raz bardzo dziękuję. Przykro mi trochę, że nie odpisałam na Twój pierwszy komentarz - byłam zajęta przygotowaniem wyjazdu do Mediolanu i po prostu mi umknęło...

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)