Dalszy ciąg „Kwiatów na poddaszu”, na który czekają czytelnicy!
Książka wznowiona po 17 latach okupuje listy bestsellerów!
Druga część niezwykłej historii rodzeństwa. Dzieci trafiają do domu doktora Sheffielda, który roztacza nad nimi opiekę. Straszne przejścia nie pozwalają im jednak powrócić do normalnego życia. Może im pomóc jedynie znienawidzona matka… Intrygujące połączenie powieści obyczajowej, psychologicznej, przygodowej i thrillera. Sugestywna rzecz o rodzinnej tajemnicy, trudnym wchodzeniu w dorosłość i poszukiwaniu miłości.
Ostatnio na blogach moli książkowych pojawiła się zabawa "30 dni z książką" - nietrudno się domyślić, że należy w niej przez miesiąc opisywać dzieła, które w jakiś sposób wywarły na nas duże wrażenie. Dnia dwunastego należy podać tytuł książki, "która tak wycieńczyła cię emocjonalnie, że musiałeś przerwać jej czytanie lub odłożyć na jakiś czas". Gdybym wzięła na siebie to wyzwanie, wytypowania tych najbardziej poruszających powieści, bez mrugnięcia okiem dnia dwunastego wybrałabym "Płatki na wietrze".
Co ma w sobie ta powieść, że pomimo upływu tylu lat od jej pierwszej publikacji czytelnicy wciąż chętnie do niej wracają. Czy to styl? Historia? A może bohaterowie? Przyznam wszem i wobec - nie czytałam części pierwszej tej serii, jednak nie czuje się przez to szczególnie uboższa w wiedzę. Myślę, że pomimo tego braku, który prędko nadrobię - gdyż właśnie, o zgrozo, zwolnił się w bibliotece egzemplarz "Kwiatów na poddaszu" - poradzę sobie ze zrecenzowaniem historii jako całości i rozliczeniem bohaterów z ich wiarygodności wobec czytelnika. Cathy - narratorka i jedna z czwórki więzionej na poddaszu - stale przypomina wszystkie krzywdy wyrządzone przez matkę od momentu uwięzienia na strychu u dziadków. Wydaje mi się zatem, że przypadkowe zaczęcie serii od środka lub przeczytanie tej powieści jako odrębnego dzieła nie będzie zbrodnią.
Czy moje przewidywania przed rozpoczęciem lektury spełniły się choćby w najmniejszym stopniu? Zdecydowanie nie. Ogień namiętności palący główną bohaterkę sprawiał na początku, że chciałam tą książką wyłupać dziurę w ścianie. Później oswoiłam się z tym, przyzwyczaiłam do stylu, jakim kiedyś pisano książki a ja już o tym zapomniałam - wierna czytelniczka Ireny Zarzyckiej - i pozwoliłam autorce wciągnąć się w jej wynaturzony świat.
Przez pierwszy tydzień dozowałam "Płatki na wietrze" bardzo ostrożnie. Zrzucałam z siebie kolejne warstwy szoku, oburzenia i totalnego braku akceptacji bohaterów. Gdyby nie fakt, że powieść tę musiałam przeczytać, nie dotrwałabym do momentu, w którym ciekawość zwyciężyła wszelkie wcześniej zauważane defekty i sprawiła, że ponad dwieście stron przeczytałam jednym ciągiem. Gdyby nie recenzja, pewnie zepchnęłabym panią Andrews w dalekie odmęty podświadomości i więcej nie tknęła jej książek. Teraz wiem, że warto było ponownie wydać w pięknej szacie graficznej serię o Dollangangerach. Trzymam kciuki za ponowny sukces tej autorki. Tym razem pośmiertny.
Dlaczego warto sięgnąć po tę powieść chociaż styl jest delikatnie mówiąc niedzisiejszy (można to zauważyć w dialogach, w sumie nie zawsze ale czasem aż razi) a główna bohaterka i równocześnie narratorka raczej nie zostanie waszą ulubienicą? Ponieważ oprócz niej są też inne bohaterowie, choć tak bardzo romantyczni, to jednak stworzeni z krwi i kości i mający w sobie pierwiastek ludzki. Paul, doktor, który nie licząc na korzyści przygarnął "sieroty" i cóż... zachowywał się jak prawdziwy facet. Julian, który darzył wielkim uczuciem Cathy, chociaż przez rodziców nie zaznał nigdy prawdziwej miłości i nie wiedział jak należy kochać i szanować. Carrie, młodsza siostra Cathy, którą targały wszystkie możliwe uczucia i pomimo niedużej roli pokazała, że każde zdarzenie w życiu człowieka ma swoje konsekwencje. Matka rodzeństwa, której postać mogła zniesmaczyć ale i ukazać w całej rozciągłości ludzką podłość i egoizm.
Warto też dlatego, że historia rodzeństwa mieszkającego prawie trzy i pół roku na poddaszu przerazi was i zaintryguje, a także wzbudzi całą gamę uczuć, na jakie możecie nie być przygotowani. Bo poszerzy wasze horyzonty i otworzy rzeczy na wiele spraw. Wciągnie, stłamsi, i zostawi nienasyconych. Nic już po tej książce nie będzie takie samo, chociaż z naukowego punktu widzenia ta historia, miłości Cathy i Chrisa (jej brata!) nie powinna się wydarzyć. Niestety.
Warto też dlatego, że historia rodzeństwa mieszkającego prawie trzy i pół roku na poddaszu przerazi was i zaintryguje, a także wzbudzi całą gamę uczuć, na jakie możecie nie być przygotowani. Bo poszerzy wasze horyzonty i otworzy rzeczy na wiele spraw. Wciągnie, stłamsi, i zostawi nienasyconych. Nic już po tej książce nie będzie takie samo, chociaż z naukowego punktu widzenia ta historia, miłości Cathy i Chrisa (jej brata!) nie powinna się wydarzyć. Niestety.
Jeżeli jesteście gotowi na tak mocną lekturę ukrytą za liryczną, pastelową okładką... Jeżeli nie boicie się spędzić kilkunastu lat razem z Cathy, patrząc z dezaprobatą lub fascynacją na jej romanse, na samounicestwienie, konfrontację z przeszłością i śmierć wielu bohaterów, za którymi możliwe, że zatęsknicie to zapraszam do Clairmont. Małej miejscowości, w której głównie rozgrywa się akcja "Płatków na wietrze". Pamiętajcie tylko, to były inne czasy...
Pierwsza część zrobiła na mnie spore wrażenie:). Muszę w końcu dorwać drugą część. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńA ja na odwrót :) Ale już niedługo premiera i będziesz mieć okazje do skompletowania serii :)
UsuńPodobne mam odczucia, też mnie wycieńczyła ta powieść, tylko czytałam ją "na wysokich obrotach" - w dwa dni. Mnóstwo emocji, brrr... Dla mnie za dużo i nie ten typ powieści, więc kolejnych tomów już nie będę czytać.
OdpowiedzUsuńW dwa dni? No to rozumiem "wybebeszenie". Dlatego ja ją odkładałam kilkanaście razy w przeciągu tygodnia. To nie jest prosta książka, może gdyby chociaż styl trochę zmienić na nowszy, bo bohaterki to już się chyba nie da.
UsuńNie czytałam pierwszej części i ubolewam nad tym. Będę to musiała jak najszybciej nadrobić, zwłaszcza, iż kolejne części już się szykują ;]
OdpowiedzUsuńSerię mam w planach. Mam nadzieję, że uda mi się niedługo przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńSzczęściara z Ciebie bo udało Ci się nie tylko przeczytać taką fajną książkę, ale także przed premierą! Brzmi zachęcająco.
OdpowiedzUsuńMuszę Ci przyznać rację - czuję się jak szczęściara i miło jest pomyśleć, że do premiery jeszcze tyyyle dni :)
UsuńPierwszą część serii mam w biblioteczce. Słyszałam że jest to mocna seria, dlatego muszę się do tego psychicznie przygotować.
OdpowiedzUsuńObydwie części odpychają, a zarazem przyciągają. Po ich przeczytaniu czułam tak skrajne uczucia iż nie sposób ich opisać.
OdpowiedzUsuńPrawda, prawda - dlatego powrót do pierwszej część zostawię sobie jednak na czas nieokreślony :)
UsuńKoniecznie chcę te serię przeczytać.
OdpowiedzUsuńSoulmate ja dziś skończyłam "Kwiaty na poddaszu" - wczoraj czytałam do 2 w nocy i choć zostało mi tylko 60 stron, oczy odmówiły posłuszeństwa. Wstałam więc o 7 by doczytać do końca - ja!, która zawsze wstaję o 9.00!
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona książką. Dziwię się dlaczego tak nie lubisz głównej bohaterki - może część pierwsza Ci co nieco wyjaśni, także to dlaczego między nią a bratem rozwinęło się uczucie, które nie powinno mieć miejsca. To wcale nie wpływ "genów".
Żałuję, że nie mam w domu "Płatków...", bo tyle dni wolnych przede mną :(
P.S. Miałam duże trudności z odnalezieniem Twojego bloga, na szczęście udało mi się Cię "złapać" w historii odwiedzających.
Cześć!
UsuńBardzo możliwe, że masz rację :) Powinnam przeczytać część pierwszą, aby wyjaśnić ten zaskakujący fakt, jednak aktualnie nie mogę. Może na wakacjach? :)
"Płatki..." również czytałam od połowy jednym ciągiem więc rozumiem ból oczu ^^
Nie wiem, czy polubię Cathy bo to niechęć budowana na solidnych podstawach - ale obiecuję spróbować polubić :)
Tymczasem mam nadzieję, że uda Ci się jakoś dorwać "Płatki na wietrze" i spędzisz przyjemnie majówkę :)
Pozdrawiam!
Nigdy o tym nie słyszałem, ale żeby wznowic serię po 17 latach... Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńOczywiście recenzja świetna. Nad kupnem pierwszej części jeszcze się zastanowię.