Gdyby rodzina Cullenów chodziła do liceum Patrycji, wszystko wyglądałoby inaczej. Ale takie rzeczy dzieją się tylko w książkach. Poza nimi czeka codzienność: despotyczny ojciec urządzający w domu hałaśliwe imprezy, zahukana matka i zgryźliwi nauczyciele. Do tego najlepsza przyjaciółka zakochała się w Tajemniczym Poecie...A jednak... W życie Patrycji nieoczekiwanie wkracza ktoś bardzo podobny do Edwarda, bohatera ulubionej powieści: ta sama blada cera, podobnie podkrążone oczy, nieziemska uroda... Czy chłopak rzeczywiście skrywa mroczny sekret?Powieść Anny Łaciny opowiada o dorastaniu do dojrzałej i odpowiedzialnej miłości, trudnych wyborach oraz decyzjach, które mogą zaważyć na całym życiu.Książka otrzymała wyróżnienie IBBY "Książka Roku 2010".
Ach! Jak miło było znowu przeczytać książkę pani Anny Łaciny. Tak długo czekałam, by w końcu bez większych wyrzutów sumienia się za nią zabrać. I nie zawiodłam się, mimo oczekiwań. A nawet zaraz po przeczytaniu jej przewertowałam allegro i już do mnie leci kolejna powieść tejże autorki - "Sześć Dominika". Nie mogę się doczekać - szkoda, że przeczytam ją pewnie dopiero w październiku. Ale co tam, warto czekać.
Tym razem głównymi bohaterkami są dwie przyjaciółki: Patrycja i Magda. Jedna jest szczupła, ładna, wysportowana i bogata, a druga ma lekko zaokrągloną figurę, problemy z cerą, masę kompleksów i ledwo wiąże koniec z końcem. Ale mimo tych różnic dobrze się ze sobą dogadują i zawsze mogą na siebie liczyć.
Ta pierwsza to Patrycja, która mimo niewątpliwych atutów urody nie może pochwalić się idealną rodziną, choć pozornie wszystko wygląda dobrze. Ojciec świetnie zarabia, zajmuje wysokie stanowisko, ma wpływowych znajomych ale na tym perfekcyjnym wizerunku widnieje jedna poważna skaza: nie szanuje swojej rodziny a szczególnie żony i pomiata nią na okrągło, szydząc z niej i nie szczędząc jej przykrych słów.
Magda ma zgoła odmienną sytuację w domu. Żyje tylko z mamą i trochę zazdrości Patrycji ojca i starszego brata. Jest romantyczną duszą i w każdej wolnej chwili pisze wiersze. Wciąż marzy o znalezieniu miłości, takiej na całe życie, ponieważ przykład mamy, która porzuciła jej ojca a teraz skacze z kwiatka na kwiatek raczej jej nie imponuje. Nie chce taka być, a jednak... dowartościować się może tylko u boku chłopaka.
Wydawać by się mogło, że autorka serwuje nam zwyczajną historię o nastolatkach i dla nastolatek ale im bardziej zagłębiałam się w fabułę, tym poważniej musiałam traktować obie dziewczyny. Choć nie obyło się bez śmiechu, bo Patrycja na początku była wręcz pewna że przystojny kolega to... wampir. Więc wszystkie jego posunięcia kojarzyła z piciem krwi ciemną nocą. Magda zaś musiała często i gęsto tłumaczyć się przed adoratorami, bo zmyślała na potęgę.
Nie ma jednak róży bez kolców, a tymi były niektóre wyrażenia "młodzieżowe", których w mojej szkole czy okolicy nigdy się nie używało i trochę nie pasowały do współczesnej młodzieży. To może zgrzytać przy czytaniu. Wada niewielka, ale jest. Poza tym, jestem zachwycona i zdecydowanie chcę więcej. I cieszę się, że "Kradzione róże" czytałam wcześniej, gdyż pojawia się połączenie między tymi historiami.
Podsumowując: lekka w stylu - ważka w treści opowieść o przyjaźni i miłości, zwracająca uwagę czytelnika na problemy ludzi chorujących, na sytuację w kraju, na poważny - dorosły świat. Wciągająca, przyjemnie napisana, z realnymi bohaterkami (Magda była mi szczególnie bliska) i prawie całkowitym happy-endem. Ale jak wiadomo, pełnia szczęścia jest zawsze o krok przed nami.
Wydawać by się mogło, że autorka serwuje nam zwyczajną historię o nastolatkach i dla nastolatek ale im bardziej zagłębiałam się w fabułę, tym poważniej musiałam traktować obie dziewczyny. Choć nie obyło się bez śmiechu, bo Patrycja na początku była wręcz pewna że przystojny kolega to... wampir. Więc wszystkie jego posunięcia kojarzyła z piciem krwi ciemną nocą. Magda zaś musiała często i gęsto tłumaczyć się przed adoratorami, bo zmyślała na potęgę.
Nie ma jednak róży bez kolców, a tymi były niektóre wyrażenia "młodzieżowe", których w mojej szkole czy okolicy nigdy się nie używało i trochę nie pasowały do współczesnej młodzieży. To może zgrzytać przy czytaniu. Wada niewielka, ale jest. Poza tym, jestem zachwycona i zdecydowanie chcę więcej. I cieszę się, że "Kradzione róże" czytałam wcześniej, gdyż pojawia się połączenie między tymi historiami.
Podsumowując: lekka w stylu - ważka w treści opowieść o przyjaźni i miłości, zwracająca uwagę czytelnika na problemy ludzi chorujących, na sytuację w kraju, na poważny - dorosły świat. Wciągająca, przyjemnie napisana, z realnymi bohaterkami (Magda była mi szczególnie bliska) i prawie całkowitym happy-endem. Ale jak wiadomo, pełnia szczęścia jest zawsze o krok przed nami.
Patrząc na okładkę zastanawiam się czy nie jestem za stara na takie książki, ale co poradzę lubię czasem takie przeczytać ;) A Sześć Dominika czytałam dawno, ale z tego co pamiętam to dosyć fajna była :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka lat temu. Typowa młodzieżówka. Teraz już nie te lata, by brać się za takie książki ;)
OdpowiedzUsuńNa pierwszy rzut oka trochę naciągana - która nastolatka chciałaby Edwarda po zobaczeniu filmowej wersji Zmierzchu? :)) Ale tak serio: fajnie, że treść może się spodobać też trochę starszym czytelnikom!
OdpowiedzUsuń"...jestem zachwycona i zdecydowanie chcę więcej. I cieszę się, że "Kradzione róże" czytałam wcześniej, gdyż pojawia się połączenie między tymi historiami."
OdpowiedzUsuńW takim razie od czternastego sierpnia zapraszam do księgarń ;)
http://www.facebook.com/events/607110265989311/
Będzie "więcej" ;)
BTW m_giffin, Patrycji też się filmowa wersja nie podoba ;)