Żyję od ponad tysiąca lat. Umierałem niezliczoną ilość razy. Zapomniałem, ile dokładnie. Zakochałem się i moja miłość trwa nadal. Ciągle szukam swojej ukochanej. Ciągle ją pamiętam. Noszę w sobie nadzieję, że pewnego dnia ona też mnie sobie przypomni.
Magiczna opowieść o szansach, jakie otrzymujemy od losu, i o tym, że nie można odkładać życia na później. Historia miłości przekraczającej granice czasu. Książka, która przywraca wiarę w przeznaczenie, w to, że na każdego z nas gdzieś ktoś czeka.
Czy czytając książki o podróżach w czasie, magii czy nieśmiertelności (choćby tej wampirzej) czujecie lekkie podniecenie? Zimny dreszcz emocji związany z doświadczaniem choćby przez chwilę czegoś niemożliwego - zdecydowanie wykraczającego ponad ramy doczesności? Bo ja zdecydowanie ciężej znoszę lekturę takich powieści i muszę je sobie dawkować. Tak samo było z Harrym Potterem, gdzie magia wręcz buchała z każdej strony. Niektórzy autorzy mają prawdziwy dar do tworzenia innych rzeczywistości w swoich książkach. Światów równoległych, lustrzanych, które są tak starannie opisane, że aż doszukujemy się ich w naszym realnym świecie.
Ale wróćmy do Brashares. Pokochałam ją dawno temu za wspaniałe historie przyjaźni prawdziwych, niezniszczalnych ale i wymagających. Tym razem zaś, autorka uroczyła nas historią o miłości. Miłości, której potworny upływ czasu - setki lat - nie potrafił zniszczyć. Miłości, która osobie tak niedowierzającej jak biblijny Tomasz wydaje się niemożliwa. Zbudowanej ze skrawków wspomnień, a określanej połączeniem dusz. Dusz, które na zasadzie reinkarnacji pojawiają się na tym świecie cyklicznie - choć nie zawsze. To zależy od duszy.
Przyznam szczerze, od pierwszych stron byłam naprawdę zaskoczona. Jak dla mnie to był skok na głęboką wodę tej autorki... i mój także. Nagle, z historii obyczajowych, trafiamy do świata wartości głębszych, karmy i reinkarnacji choć bez nazywania tego w ten sposób. Widzimy Daniela - chłopaka, który odradza się na nowo od ponad tysiąca lat chyba tylko i wyłącznie dla swojej ukochanej. Bez niej pewnie już dawno straciłby chęć do życia ponieważ pamięta wszystko co przeżył i zaczyna go to nudzić. Liczy się tylko Sophia. Tylko że ona, chociaż mija się z nim w większości żyć, nie pamięta niczego.
Wciągnęła mnie, wyprała mi mózg i wypluła a ja nadal myślę o tej historii z... sentymentem? Wspominam ją jako piękną, romantyczną ale nie w tandetny sposób i opisującą miłość niemożliwą. Spędziłam z nią naprawdę miły czas i chociaż wiele razy krzyczałam wewnętrznie, że tak przecież nie może być (szczególnie przy zakończeniu) to i tak ją polecam. Ilość stron do końca malała a ja z jednej strony nie mogłam doczekać się rozwiązania sprawy a z drugiej chciałam jeszcze więcej opisów żyć Daniela i Sophii. Ach, kobiety - nigdy nie wiedzą czego chcą.
Przepraszam, że moja opinia jest taka niewyraźna, niespójna, nie po kolei i bez konkretów ale nie chcę zdradzać fabuły, którą mam nadzieję kiedyś poznacie. Fabuły zbudowanej w sposób podobnie zawiły i wzbudzający w czytelniku ogromną niecierpliwość. A w moim przypadku chęć do przeczytania jej po raz drugi. Ale najpierw muszę ochłonąć :)
Przyznam szczerze, od pierwszych stron byłam naprawdę zaskoczona. Jak dla mnie to był skok na głęboką wodę tej autorki... i mój także. Nagle, z historii obyczajowych, trafiamy do świata wartości głębszych, karmy i reinkarnacji choć bez nazywania tego w ten sposób. Widzimy Daniela - chłopaka, który odradza się na nowo od ponad tysiąca lat chyba tylko i wyłącznie dla swojej ukochanej. Bez niej pewnie już dawno straciłby chęć do życia ponieważ pamięta wszystko co przeżył i zaczyna go to nudzić. Liczy się tylko Sophia. Tylko że ona, chociaż mija się z nim w większości żyć, nie pamięta niczego.
Wciągnęła mnie, wyprała mi mózg i wypluła a ja nadal myślę o tej historii z... sentymentem? Wspominam ją jako piękną, romantyczną ale nie w tandetny sposób i opisującą miłość niemożliwą. Spędziłam z nią naprawdę miły czas i chociaż wiele razy krzyczałam wewnętrznie, że tak przecież nie może być (szczególnie przy zakończeniu) to i tak ją polecam. Ilość stron do końca malała a ja z jednej strony nie mogłam doczekać się rozwiązania sprawy a z drugiej chciałam jeszcze więcej opisów żyć Daniela i Sophii. Ach, kobiety - nigdy nie wiedzą czego chcą.
Przepraszam, że moja opinia jest taka niewyraźna, niespójna, nie po kolei i bez konkretów ale nie chcę zdradzać fabuły, którą mam nadzieję kiedyś poznacie. Fabuły zbudowanej w sposób podobnie zawiły i wzbudzający w czytelniku ogromną niecierpliwość. A w moim przypadku chęć do przeczytania jej po raz drugi. Ale najpierw muszę ochłonąć :)
Mam tą książkę już jakiś czas na półce, ale do tej pory jej nie przeczytałam, niestety. Ale może wreszcie to zmienię, zwłaszcza, że autorkę bardzo lubię tak jak i każdą z jej książek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Pandorcia
(nastąpiły u mnie małe zmiany, jak widać: Zmieniłam adres bloga: http://anty---materia.blogspot.com/)
Bardzo fajny blog, dodałem do obserwowanych a ja zapraszam do siebie na imperium lektur :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ta książka podobała - przepiękna historia.
OdpowiedzUsuńKsiążka ta gapi się na mnie z półki, ale ja ciągle oporna jestem na jej urok, co poradzić, chyba muszę do niej dojrzeć :-)
OdpowiedzUsuńUrocza okładka, więc w środku musi być niesamowita <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Od dawna planuję ją kupić/ przeczytać. Mam nadzieję, że w końcu mi sie to uda ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę dawno temu, ale wiem jedno.. miała w sobie to co cenię w powieściach najbardziej-oryginalność :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kurczę po tak zachęcającej recenzji muszę w końcu ściągnąć książkę z półki i zapoznać się z jej treścią :D
OdpowiedzUsuń