25 września 2013

"Krąg" Mats Strandberg & Sara B. Elfgren

Małe, otoczone gęstymi lasami miasteczko Engelsfors. Sześć dziewcząt właśnie rozpoczęło naukę w liceum. Nic ich ze sobą nie łączy, każda z nich jest inna. Na początku semestru w szkolnej toalecie znaleziony zostaje martwy uczeń. Wszyscy podejrzewają samobójstwo, wszyscy z wyjątkiem tych, którzy znają prawdę...
Pewnej nocy, gdy na niebie pojawia się czerwony księżyc, dziewczyny spotykają się w parku. Nie wiedzą jak, ani dlaczego się tu znalazły. Odkrywają, że drzemią w nich tajemne moce, a ich życiu zagraża niebezpieczeństwo...
Aby przeżyć, muszą działać wspólnie, tworząc magiczny krąg. Od tej chwili szkoła staje się dla nich sprawą życia i śmierci…
Pierwsza część znakomitej szwedzkiej trylogii
.

   Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. I tak oto zawitałam do piekła zwanego Engelsfors. Nie powiem, żeby mi się nie podobało. Niezbyt skomplikowana magia, taka którą chciałam wykonywać od dziecka (giń! przepadnij!), wyraziste i pełne swoistego wdzięku bohaterki i realne niebezpieczeństwo - bo autorzy tak jak G. R. R. Martin nie boją się uśmiercać postaci. Strach, kto będzie następny. Niepewność, kto to przetrwa i zagra pod koniec pierwsze skrzypce. Wiele, wiele emocji.
   Powieść wykańczająca czytelnika. W pozytywnym sensie rzecz jasna, bo moja przygoda z tą historią była naprawdę intensywna. Najpierw na przystanku, czekając dłuższą chwilę, poznałam bohaterki i bohaterów. Elias, Linnea, Vanessa, Minoo, Anna-Karin, Rebecka i Ida. Potem czas mijał a ja miałam kaca po "Cudzie". Ale się przemogłam i pomyślałam - czas goni, trzeba czytać. I jak już zaczęłam, tak w trzech długich leżakowaniach (kilka godzin prawie w jednej pozycji) przeczytałam. Wow! To było coś.
   Gdyby "Krąg" porównywać do innych współczesnych dzieł to byłoby to pomieszanie z poplątaniem Pretty Little Liars i GONE, i może czegoś magicznego - ale tutaj nie odnalazłam trafnego porównania. Dlaczego PLL? Bo osoby należące do Kręgu walczą ze złem samotnie - same przeciwko nieznanemu wrogowi. Nie mogą nikomu ufać. Nawet przyjaciołom. Liczy się tylko siódemka wybrańców (i jest to liczba zmienna, gdyż zło zabija ich po kolei). GONE, ponieważ to zło tak jak i Ciemność potrafi dosięgnąć umysły czarownic na odległość i nimi manipulować. Harry Potter to jednak za dużo, jeżeli chodzi o magię, bo nie ma tu magicznych roślin i stworów a zaklęcia są bardziej naturalne.
   Lista zalet jest długa: prosty styl, wartka akcja (dużo się dzieje), różnorodni bohaterowie (ale na szczęście ich wady i zalety nie są "na wyrost" i autorzy nie popadają w szalone skrajności) jednak ja chciałabym Waszą uwagę zwrócić na coś innego. Przede wszystkim, zimno. Nie wiem jak, ale od razu czuję, gdy czytam, że to północna Europa, a dokładniej Szwecja. Następnie, intymność. Narrator wszechwiedzący jest naprawdę dobrze poinformowany i jego wzrok sięga tam, gdzie rzadko który autor chce swym piórem sięgać. Dzięki temu bohaterowie są nam jeszcze bliżsi; są bardziej "ludzcy" i nie czujemy się przy nich tak strasznie głupio ze wszystkimi swoimi wadami. Każdy popełnia błędy. I każdy musi popełnić swoje. Nieostatnie, ale ważne przynajmniej dla mnie: cena. Za cegłę, którą z wypiekami na twarzy czyta się przez wiele godzin, zapłacimy w sklepie poniżej czterdziestu złotych. Czasami nawet trzydzieści. Możecie pomyśleć, że jestem interesowna (i słusznie!) ale wiele razy widziałam w tej samej cenie książki, które dało się pochłonąć w jeden wieczór. Lekkie czytadła. A tutaj mamy napisaną na naprawdę wysokim poziomie powieść dla młodzieży (i nie tylko), z której można coś wynieść, która zmusza do zastanowienia się nad pewnymi zachowaniami, słowem - daje dobry przykład.
   Spokojnie, już kończę. Ominęłam opis książki i nie zdradziłam prawie nic z fabuły. Starałam się bardzo, bo naprawdę warto sięgnąć po "Krąg" samemu a że dzieje się dużo, to wspomnienia czegokolwiek wydaje się ogromnym spojlerem. Pocieszające dla niektórych może być to, że zakończenie nie jest tak bardzo otwarte. Jeżeli ktoś uzna, że jeden tom mu wystarczy, to autorzy go nie zirytują ;) Ale ja z chęcią sięgnę po następny i, mam nadzieję, następny. "Ogień" już wkrótce.

***
Tymczasem kończę GONE 6 od którego mnie mama rano oderwała. Recenzja niedługo :)

Przepraszam za zmianę nazwy - chodziło mi to po głowie jakiś czas a teraz już jestem zadowolona i tylko z grafiką w przyszłości pokombinuję. Obiecuję!