23 sierpnia 2011

"GONE. Zniknęli. Faza Czwarta: Plaga" Michael Grant


Czwarty tom bestsellerowej serii GONE: Zniknęli Michaela Granta, współczesny, postapokaliptyczny thriller dla młodzieży. Nie ma już nadziei w Perdido Beach. Ulice zamieniły się areną, na której rosnąca armia mutantów walczy o panowanie nad ETAPem z tymi, których pozbawiono nadnaturalnych mocy. Ale prawdziwa bitwa toczy się niezauważenie w niewielkim pokoju, w domu na granicy Perdido Beach... Mały Pete, autystyczny brat Astrid, śni w morderczej gorączce. Jednak jego upiorne wizje, to nie majaki szaleńca – gdy rozum śpi, budzą się upiory...

Coś szuka dostępu do miasta, coś bardzo, bardzo złego, coś, czego nie można zobaczyć ani pokonać na jawie.



   Kiedy rok temu wzięłam do ręki pierwszy tom GONE (żeby było śmieszniej, to miał być prezent dla koleżanki, jego wina, że przyszedł wcześniej...) byłam pewna, że to musi być dobra książka. Byłam zahipnotyzowana okładką, opis dawał dużo do myślenia - no bo... jak to tak? Nagle zniknęli wszyscy? Tak po prostu, pstryk. Klik i robisz co chcesz? :) Teraz, gdy mam już za sobą czwarty tom, niewiele może mnie zdziwić. Po prostu czytam, wciągnięta w wir wydarzeń, z napiętymi mięśniami oczekuję na atak.
   Dla wtajemniczonych w poprzednie trzy tomy powiem, że szykują się pewne "przełomy" w życiu głównych bohaterów. Sam, Astrid, Lana, Ork, Diana... każdy ich krok w nowe i nieznane będzie inny, gorszy lub lepszy. W końcu wszyscy już rozumieją, że prorokini tak naprawdę uległa Ciemności i śmierć nikomu nie pomoże w ucieczce spod kopuły. Trzeba więc przystosować się do życia, jakie narzucił ETAP i... przeżyć. Wydawać by się mogło, że będzie łatwiej niż kilka miesięcy temu. Drake jest uwięziony, głód zażegnany, Caine utknął na wyspie, rybacy wciąż łowią dużo ryb, robaki na polach uprawnych są obłaskawione, tylko... Albert skrywa przerażającą tajemnicę: woda w jego "prywatnym" jeziorze już się kończy. Do tego, żeby nie było zbyt prosto, nagle dzieciaki zaczynają umierać na ciężką odmianę grypy. Budzące wstręt i mdłości opisy tej choroby jak zwykle serwuje nam niezawodny w tej kwestii Michael Grant.
  Autor serii, chociaż najczęściej skupia się na akcji i dialogach, obnaża również w swej powieści wiele niesprawiedliwości, jakie dotykają bohaterów, niekoniecznie związanych z powstaniem wybiórczo przepuszczalnej bariery. Bohaterowie powieści "Plaga" nękani są ze względu na kolor skóry, upośledzenia, narodowość czy status majątkowy. A co do egzystencji - Grant nie pozostawia nam złudzeń wspaniałej krainy bez dorosłych. Bo cóż zrobić, gdy sprawą kanalizacji nikt się nie zajął? Degustującą odpowiedź znajdziecie w książce.
   Nie chcę za dużo zdradzać z fabuły, bo wiele osób pewnie jeszcze wcale nie czytało serii GONE, a naprawdę powinny to zrobić. Nie jest to głupia książka dla nastolatków, jak wiele osób myśli, mówiąc, że są na takie rzeczy za starzy. Większej głupoty nie słyszałam - bo ta seria jest właśnie bardziej dla dorosłych niż dla dzieci. Wprawdzie seksu tam nie ma, oprócz kilku napomknięć w tej właśnie części, jednak przemocy, brutalności, realizmu jest tyle, że wahałabym się ją dać bratu młodszemu o 5 lat. Naprawdę nie warto skreślać jakąkolwiek książkę na starcie, a tę szczególnie. Za wartką akcję, mnogość wątków, wyrazistych bohaterów - bo historia każdego jest nakreślona i każdy ma swój udział w fabule. Wydawać by się mogło, że królują wybitne jednostki, ale gdy się czytelnik zagłębi w lekturę widzi cierpienia i tęsknoty kolejnych osób, które chociaż nie mają mocy i nie grają pierwszych skrzypiec, to dla tak uprzywilejowanego obserwatora również są ważni.
   W tomie pt. "Plaga" autor nie przedstawia już tak wielu nowych bohaterów co wcześniej i bardzo ogranicza czytelnika znajomość z "nowymi". Panuje choroba, i każdy nowy bohater, to ten, którego za chwilę pożegnamy. Ale za to wątki "starych" są pogłębione. Z bliższej perspektywy oglądamy poczynania Sanjita, Dahry, Astrid, Dekki i nie tylko. Do tego skupiamy się też na tym, co "najważniejsi" robią za swoim życiem i jak ETAP ich zmienił. Sama nie wiem, jak Grant to robi, że bohaterów znamy jak własną kieszeń i jeszcze tyle się w książce dzieje? Choć w czwartym tomie trochę ciężej było mi strawić fabułę, przyznam, że autor poziom nieco obniżył albo historia straciła już świeżość.
   Jednak za nieco niższy poziom nie przestaje się kochać TAKIEJ serii. Bo to przecież tak jak z zakochaniem i miłością. Najpierw widzimy tylko same zalety, brniemy w tę znajomość, pomimo małych wad jakoś wszystko zgrabnie się układa i w pewnym momencie czarę goryczy przepełnia kolejne już rozczarowanie. I widzimy w końcu, co to jest za gagatek. Ale już z prawdziwą miłością jest nieco inaczej. Chociaż zauważamy słabości, potrafimy je wybaczyć, bo zalety rekompensują niedogodności z nawiązką.
   Kocham serię GONE :)