Wojna i honor, miłość i zdrada oraz niesamowite opisy walk to składowe wyjątkowej podróży w głąb alternatywnej historii upadku Imperium Inków!
Pierwsza próba podboju państwa Inków kończy się klęską. Francisco Pizarro pada w bitwie pod Saran, a konkwistadorzy zostają krwawo odparci. Nieliczni Europejczycy osiedli na wybrzeżu, ale Inkowie okazali się zdumiewająco odporni na pokusy zachodniej cywilizacji i próby nawracania.
Z Hiszpanii wyrusza potężna armada, by zniszczyć wrogów i rozstrzygnąć, kto będzie panował nad tą częścią Nowego Świata. Pedro de Manjarres, kapitan hiszpańskiej karaweli, ma szczególne powody, by się tej wojny obawiać. W jednym z inkaskich miast pozostawił swoją ukochaną, Indiankę Asarpay. Wojna może bezpowrotnie ich rozdzielić. Razem z armadą wyruszają rządni bogactw i przygód polscy szlachcice…
Jakie myśli pojawiają się w Waszej głowie gdy słyszycie słowo "fantastyka"? Smoki, rycerze, nieziemskie istoty? Równoległa czasoprzestrzeń, w której świat przedstawiony jest lustrzanym odbiciem naszego świata z dodatkowymi elementami magicznymi, nadnaturalnymi?
Fantastyka – dziedzina literatury (a także filmu i innych dziedzin sztuki i kultury). Polega ona na kreowaniu istot, które są wytworem wyobraźni, części świata lub całej rzeczywistości zupełnie odmiennej od tej, którą znamy z życia. (wikipedia.org)
Kiedy przeczytałam z tyłu książki, że Romuald Pawlak pisze książki fantastyczne do prawie ostatniej strony czekałam, aż z inkaskiej dżungli wyskoczy jakiś nieziemski stwór i zechce pożreć bohaterów. Niestety, przyznać muszę, że się nie doczekałam, bo fantastyka w tym utworze polegała na opisaniu alternatywnej historii kraju Inków, który nie został podbity i stłamszony przez Hiszpanów czy Portugalczyków.
Jakby tego było mało, że po dwudziestu latach od przegranej przez Hiszpanów bitwy Inkowie cieszą się zdrowiem i wolnością, a nawet handlują w najlepsze z Hiszpanami, to jeszcze Polacy podpisali sojusz z Turkami i z racji nieistnienia przez to na mapie Europy pragną podbić choćby część kraju Piru aby założyć tam własną, polską kolonię. Jednym zdaniem: dzieję się wiele.
Jednak nie ma co się bać, wątek podbijania kraju Inków wcale nie jest w książce najważniejszy - wiodącym jest wątek miłosny z Pedro de Manjarresem i Asarpay w roli głównej, czyli związek Hiszpana i Indianki, który nie ma większej przyszłości. Co jest problemem, gdy dwoje ludzi się bardzo kocha i pochodzi z dwóch różnych krajów? Kwestia tego, w którym kraju zamieszkają oboje.
De Manjarres - marynarz a dokładniej kapitan "Gwiazdy" , mąż, średnio wykwalifikowany żołnierz i wspaniały kochanek pragnie zabrać ukochaną do swojego kraju, lub choćby do Panamy. Nie obchodzi go fakt, że ma żonę, bo i tak jej nie kocha. Nie zależy mu też na złocie, które tamta mu odbierze - najważniejsze jest to, że znalazł prawdziwą miłość.
Asarpay - śliczna Indianka mieszkająca w Tumbez, mieście portowym, inteligentna i świetnie władająca hiszpańskim. Kocha Pedra i jest z nim już od dłuższego czasu. Wciąż czeka na jego powroty ale też ciągle wypomina mu zdradę. Jednak przede wszystkim chce spędzić z Manjarresem resztę życia - w Piru, jej kraju, a dokładnie w wiosce pośród gór, z której pochodzi.
Oboje siłują się na argumenty, chcąc przeciągnąć szalę zwycięstwa na swoją stronę jeszcze przed wojną - niestety nie jest im to dane, bo oddziały Inków już się zbroją i Hiszpanów wycinają w pień lub biorą na jeńców a gubernator Cristobal Vaca de Andagoya wkracza właśnie na brzeg ze swoją armią złożoną ze Szwajcarów, Hiszpanów, Polaków i plemion indiańskich nieprzychylnych Inkom. Przed obiema armiami same krwawe boje.
Jak widać z opisu, w książce dzieje się wiele i wszyscy znajdą w niej coś dla siebie - panie otrzymają ciekawą historię miłosną z dwójką interesujących, żywiołowych postaci a panowie opisy krwawych batalii toczonych przez żołnierzy z krwi i kości. Jednak nie każdemu mogę obiecać, że książka mu się spodoba. Przede wszystkim - język: to w pewnym sensie najsłabsze ogniwo, bo przejście z lekkich czytadeł do "Innych okrętów" było dla mnie skokiem na głęboką wodę. Autor nie snuje prostej historii, opisanej lekkim i dźwięcznym językiem. Świat przedstawiony jest realistyczny aż do obrzydzenia a wachlarz serwowoanych emocji jest tak szeroki jak w prawdziwym życiu. Ta książka wymaga od czytelnika większego niż zazwyczaj skupienia - inaczej łatwo stracić wątek.
O czym też warto wspomnieć, to fakt, że ilość bohaterów i miejsc jest dosyć duża, a ich imiona, nazwiska i nazwy są jak najbardziej realistyczne, przez co ciężkie do zapamiętania. Często gubiłam się w terenie i miałam problem z podziałem na dobrych i złych, ale może to tylko problem mojej blond-duszy :) Jednak przyszłych czytelników ostrzegam, by nie traktować pobieżnie kolejnych postaci - mogą się powtórzyć w najmniej oczekiwanym momencie i gdy się nie pamięta, kto był kim, ciężko ogarnąć fabułę.
I na tym kończą się moje problemy z czytaniem :) Kiedy już przyzwyczaiłam się do specyficznego, męskiego pisania w wydaniu pana Pawlaka zdecydowanie łatwiej mi się czytało i nawet się wciągnęłam, bo losy de Manjarresa były naprawdę fascynujące, a sama postać miała w sobie coś fantastycznego - ale co to było, znajdziecie na kartach książki. Jego determinacja by być z Asarpay była wręcz romantyczna, choć był to tylko prosty marynarz a nie filozof czy jakiś Darcy.
Podsumowując, mile będę wspominać "nieco polską" wyprawę na Inków oraz kapitana de Manjarresa i jego przygody w górzystym kraju Ameryki Południowej. A za inteligentną i nie potraktowaną po macoszemu postać Asarpay autorowi dziękuję, oby więcej takich kobiet w literaturze współczesnej.
Jakby tego było mało, że po dwudziestu latach od przegranej przez Hiszpanów bitwy Inkowie cieszą się zdrowiem i wolnością, a nawet handlują w najlepsze z Hiszpanami, to jeszcze Polacy podpisali sojusz z Turkami i z racji nieistnienia przez to na mapie Europy pragną podbić choćby część kraju Piru aby założyć tam własną, polską kolonię. Jednym zdaniem: dzieję się wiele.
Jednak nie ma co się bać, wątek podbijania kraju Inków wcale nie jest w książce najważniejszy - wiodącym jest wątek miłosny z Pedro de Manjarresem i Asarpay w roli głównej, czyli związek Hiszpana i Indianki, który nie ma większej przyszłości. Co jest problemem, gdy dwoje ludzi się bardzo kocha i pochodzi z dwóch różnych krajów? Kwestia tego, w którym kraju zamieszkają oboje.
De Manjarres - marynarz a dokładniej kapitan "Gwiazdy" , mąż, średnio wykwalifikowany żołnierz i wspaniały kochanek pragnie zabrać ukochaną do swojego kraju, lub choćby do Panamy. Nie obchodzi go fakt, że ma żonę, bo i tak jej nie kocha. Nie zależy mu też na złocie, które tamta mu odbierze - najważniejsze jest to, że znalazł prawdziwą miłość.
Asarpay - śliczna Indianka mieszkająca w Tumbez, mieście portowym, inteligentna i świetnie władająca hiszpańskim. Kocha Pedra i jest z nim już od dłuższego czasu. Wciąż czeka na jego powroty ale też ciągle wypomina mu zdradę. Jednak przede wszystkim chce spędzić z Manjarresem resztę życia - w Piru, jej kraju, a dokładnie w wiosce pośród gór, z której pochodzi.
Oboje siłują się na argumenty, chcąc przeciągnąć szalę zwycięstwa na swoją stronę jeszcze przed wojną - niestety nie jest im to dane, bo oddziały Inków już się zbroją i Hiszpanów wycinają w pień lub biorą na jeńców a gubernator Cristobal Vaca de Andagoya wkracza właśnie na brzeg ze swoją armią złożoną ze Szwajcarów, Hiszpanów, Polaków i plemion indiańskich nieprzychylnych Inkom. Przed obiema armiami same krwawe boje.
Jak widać z opisu, w książce dzieje się wiele i wszyscy znajdą w niej coś dla siebie - panie otrzymają ciekawą historię miłosną z dwójką interesujących, żywiołowych postaci a panowie opisy krwawych batalii toczonych przez żołnierzy z krwi i kości. Jednak nie każdemu mogę obiecać, że książka mu się spodoba. Przede wszystkim - język: to w pewnym sensie najsłabsze ogniwo, bo przejście z lekkich czytadeł do "Innych okrętów" było dla mnie skokiem na głęboką wodę. Autor nie snuje prostej historii, opisanej lekkim i dźwięcznym językiem. Świat przedstawiony jest realistyczny aż do obrzydzenia a wachlarz serwowoanych emocji jest tak szeroki jak w prawdziwym życiu. Ta książka wymaga od czytelnika większego niż zazwyczaj skupienia - inaczej łatwo stracić wątek.
O czym też warto wspomnieć, to fakt, że ilość bohaterów i miejsc jest dosyć duża, a ich imiona, nazwiska i nazwy są jak najbardziej realistyczne, przez co ciężkie do zapamiętania. Często gubiłam się w terenie i miałam problem z podziałem na dobrych i złych, ale może to tylko problem mojej blond-duszy :) Jednak przyszłych czytelników ostrzegam, by nie traktować pobieżnie kolejnych postaci - mogą się powtórzyć w najmniej oczekiwanym momencie i gdy się nie pamięta, kto był kim, ciężko ogarnąć fabułę.
I na tym kończą się moje problemy z czytaniem :) Kiedy już przyzwyczaiłam się do specyficznego, męskiego pisania w wydaniu pana Pawlaka zdecydowanie łatwiej mi się czytało i nawet się wciągnęłam, bo losy de Manjarresa były naprawdę fascynujące, a sama postać miała w sobie coś fantastycznego - ale co to było, znajdziecie na kartach książki. Jego determinacja by być z Asarpay była wręcz romantyczna, choć był to tylko prosty marynarz a nie filozof czy jakiś Darcy.
Podsumowując, mile będę wspominać "nieco polską" wyprawę na Inków oraz kapitana de Manjarresa i jego przygody w górzystym kraju Ameryki Południowej. A za inteligentną i nie potraktowaną po macoszemu postać Asarpay autorowi dziękuję, oby więcej takich kobiet w literaturze współczesnej.