Jedna nie wyobraża sobie życia bez sportu, świetnie pływa i żegluje, druga woli szachy i komputer. Jedna flirtuje i łamie serca, druga nieśmiało czeka na wielką miłość. Jedna lubi pisać listy, druga wstydzi się swojej dysleksji. Dwie siostry, dwa charaktery... jeden chłopak. I nic nie jest takie, jakie wydawało się na początku. Dlaczego Marzena nie lubi schodów? Komu śnią się syreny i co może się wydarzyć latem na jeziorze? Anna Łacina ("Czynnik miłości", "Kradzione róże") tym razem opowiada o wytrwałym pokonywaniu przeszkód, zastanawia się nad problemem odmienności oraz stawia pytanie o siostrzaną lojalność i jej granice.
Rozpoczynało się tako nijako... a kończyłam z wypiekami na twarzy. Za oknem było już widno - wpół do piątej rano! To znak, że coś się dzieje :) Coś dobrego, oczywiście.
Ania i Marzena to siostry w podobnym wieku. Po wakacjach Marzena idzie na studia a Ania rozpoczyna ostatni rok liceum. Marzena świetnie pływa i gra w koszykówkę, a także zna języki. Ania jest wybitną szachistką w swojej szkole a do tego interesuje się kryptologią. Wydawać by się mogło, że to (nie)zwyczajne dziewczyny jakich wiele, z problemami, które tak dobrze znamy. Jednak Marzena jest niepełnosprawna. Ma rozszczep kręgosłupa i wodogłowie. Nikt nie może w to uwierzyć - radzi sobie lepiej niż niejedna zdrowa osoba.
Często mówi się, że im ktoś ma więcej do zrobienia tym pewniejsze, że wszystko wykona. Oraz: im ktoś bardziej nie może, tym bardziej się stara. Szczerze to nie wiem, czy są takie sentencje - taka tam obserwacja życia. W tym przypadku jest podobnie. Marzena, chociaż jeździ na wózku, nie boi się niczego - pływa, prowadzi samochód, co i rusz zwiedza Polskę i odwiedza najciekawsze jej zakątki i imprezy. Nie boi się "flirtować" jak jest zapisane w opisie z tyłu okładki, choć raczej nazwałabym to brakiem lęku przed płcią brzydką. Ania zaś, w pełni zdrowa, ma wiele kompleksów i ciężko ją gdzieś ruszyć. Uważa, że nie ma szans u żadnego normalnego chłopaka, łatwo się poddaje i ulega innym.
Nadchodzą jednak wakacje, które obie siostry spędzają u dziadków w Iławie. Marzena cieszy się, że może całymi dniami żeglować a Ania boi się wody i jak może unika wypraw z dziadkiem nad jezioro. Dlatego to Marzena jest podczas wypadku Krzyśka na łódce "Sirene" i to ona skacze do wody, aby go uratować. Chłopak przez długi czas leczy się w szpitalu, gdzie dziewczyna odwiedza go ukradkiem. Jednak dziwnym zrządzeniem losu to Ania widzi go pierwsza w pełni przytomnego.
Chyba nie muszę mówić jak to się potoczy? W sumie... podręcznikowo. Pomyłka, uczucia ulokowane nie tam gdzie trzeba i tym podobne stereotypy opowieści miłosnych. Jednak mimo przewidywalności powieść czyta się tak przyjemnie, tak wciąga, że nie sposób się od niej oderwać, chociaż z perspektywy czasu sam pomysł na nią wydaje się jakby skądś już znany. Nieważne. I tak Wam się spodoba, wierzę w to :)
Nie przedłużając, gdyż nauka czeka już na mnie dość długo - zdecydowanie polecam twórczość pani Anny Zgierun-Łaciny wszystkim poszukującym dobrej polskiej literatury dla młodzieży. Świetny styl, poczucie humoru i pomysł na gmatwanie życia swoim bohaterom to zalety autorki, którym chyba nikt nie może zaprzeczyć. I mądre, szczęśliwe zakończenie. Nie spiesz się w miłości, nadejdzie sama w najmniej oczekiwanym momencie, piękniejsza niż ją sobie wyobrażano.
Często mówi się, że im ktoś ma więcej do zrobienia tym pewniejsze, że wszystko wykona. Oraz: im ktoś bardziej nie może, tym bardziej się stara. Szczerze to nie wiem, czy są takie sentencje - taka tam obserwacja życia. W tym przypadku jest podobnie. Marzena, chociaż jeździ na wózku, nie boi się niczego - pływa, prowadzi samochód, co i rusz zwiedza Polskę i odwiedza najciekawsze jej zakątki i imprezy. Nie boi się "flirtować" jak jest zapisane w opisie z tyłu okładki, choć raczej nazwałabym to brakiem lęku przed płcią brzydką. Ania zaś, w pełni zdrowa, ma wiele kompleksów i ciężko ją gdzieś ruszyć. Uważa, że nie ma szans u żadnego normalnego chłopaka, łatwo się poddaje i ulega innym.
Nadchodzą jednak wakacje, które obie siostry spędzają u dziadków w Iławie. Marzena cieszy się, że może całymi dniami żeglować a Ania boi się wody i jak może unika wypraw z dziadkiem nad jezioro. Dlatego to Marzena jest podczas wypadku Krzyśka na łódce "Sirene" i to ona skacze do wody, aby go uratować. Chłopak przez długi czas leczy się w szpitalu, gdzie dziewczyna odwiedza go ukradkiem. Jednak dziwnym zrządzeniem losu to Ania widzi go pierwsza w pełni przytomnego.
Chyba nie muszę mówić jak to się potoczy? W sumie... podręcznikowo. Pomyłka, uczucia ulokowane nie tam gdzie trzeba i tym podobne stereotypy opowieści miłosnych. Jednak mimo przewidywalności powieść czyta się tak przyjemnie, tak wciąga, że nie sposób się od niej oderwać, chociaż z perspektywy czasu sam pomysł na nią wydaje się jakby skądś już znany. Nieważne. I tak Wam się spodoba, wierzę w to :)
Nie przedłużając, gdyż nauka czeka już na mnie dość długo - zdecydowanie polecam twórczość pani Anny Zgierun-Łaciny wszystkim poszukującym dobrej polskiej literatury dla młodzieży. Świetny styl, poczucie humoru i pomysł na gmatwanie życia swoim bohaterom to zalety autorki, którym chyba nikt nie może zaprzeczyć. I mądre, szczęśliwe zakończenie. Nie spiesz się w miłości, nadejdzie sama w najmniej oczekiwanym momencie, piękniejsza niż ją sobie wyobrażano.
tym razem chyba jednak lekturę książki sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
I będziesz żałować. (Albo i nie, bo skąd masz wiedzieć, co straciłaś ;) ) Soulmate ma rację, książka wciąga i naprawdę trudno się oderwać. Niby wszystko już było, ale okazuje się, że to "wszystko" wcale nie jest takie oczywiste.
OdpowiedzUsuńJa czytałam, bo mieliśmy w szkole jako zadanie dodatkowe napisać recenzję. Wybrałam akurat tą książkę z kilku do wyboru i nie żałuję. Teraz czytam "Czynniki miłości" Jest super!
Wydaje się całkiem przyjemną, lekką lekturą, na którą może się skuszę :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno ją przeczytam;)
OdpowiedzUsuńWrr... Na sam dźwięk nazwiska tej autorki dostaję dreszczy. Dzięki niej zraziłam się do polskiej literatury...
OdpowiedzUsuńHmmm, a co mi tam! Może w wakacje, więc :)
OdpowiedzUsuńTaką książkę chętnie zabrałabym ze sobą na wakacje. Lekka, a zarazem przyjemna lektura ;)
OdpowiedzUsuń