Kiedy ludzie wyznawali prastarą wiarę celtycką, grupa druidów i uczonych zawiązała tajny Krąg Obserwatorów, by gromadzić pradawną wiedzę magiczną. Niestety, jeden z jej członków, opanowany żądzą władzy, przywołał na ziemię demona, który zaczął siać zniszczenie. By go pokonać, druidzi przystąpili do magicznego rytuału, ale zabrakło im ważnego magicznego atrybutu - Świetlistego Naczynia. Nikt nie wiedział, czym on jest. Elyria ma osiemnaście lat i wbrew swojej woli zyskuje potężną moc, nad którą nie potrafi zapanować. Minie wiele czasu nim ona sama i życzliwi jej ludzie zrozumieją, że jej imię to w języku elfów Świetliste Naczynie, a jej przeznaczeniem jest wybawić świat od mocy demona...
Opuszczając świat "Obcej" Diany Gabaldon było mi trochę smutno - chyba polubiłam te średniowieczne klimaty, tamtych dżentelmenów (aż za bardzo) i całą dworską otoczkę (mniej lub bardziej wytworną). Często marzę o takim świecie, idealnie wykreowanym przez pisarki, możliwe, że kompletnie nierealnym. Cieszyłam się więc, rozpoczynając czytanie "Elyrii" i poznając Ardana i Creana. Czy do samego końca wpatrywałam się w swój egzemplarz z rozmarzeniem? Niekoniecznie.
Znów czytając opinie innych zastanawiam się, czy wina za brak przyjemności z czytania leży po mojej stronie czy po stronie książki. Elyria to postać przeciętna, dość słaba (psychicznie i fizycznie) ale z przebłyskami czegoś więcej. Za to męska otoczka jest prawie na medal. Tylko czemu tysiące stosów czarownic nie wzbudzały w Łowcach żadnych wątpliwości co do słuszności ich działań? Dlaczego jedna, niepozorna osiemnastolatka tak bezapelacyjnie podbiła serca zimnych wojowników i kazała im zdradzić przyjaciół i ideały? Czy to wszystko ma jakiś głęboko ukryty przede mną sens?
Przyznaję się, jestem odrobinę uprzedzona i mocno nieobiektywna w tym osądzie, bo książka coś przecież w sobie ma, skoro i wydruk jest, i czytelnicy zachwyceni też. Dołożę nawet stwierdzenie, że gdyby rozebrać ją na części, to poszczególne elementy są naprawdę dobre. Bohaterowie - każdy z osobna, styl - sam w sobie łatwy do przełknięcia (książkę czyta się bardzo szybko), historia - prosta ale ciekawa. Wszystko pięknie, ale razem to mieszanka wybuchowa, gdzie styl bywa komiczny (groza sytuacji? gdzie tam!), bohaterowie i ich wypowiedzi w danych momentach wołają o pomstę do nieba a historia przywołuje mi na myśl opowiadania pisane przeze mnie w podstawówce. I to nie komplement. Do tego tempo akcji, powoli, powoli rozkręca się by w kulminacyjnym momencie połamać nogi na najważniejszym wydarzeniu.
Jednak nie wszystko jest złe! Powieść idealnie wpisuje się w nurt paranormal romance i w tej kategorii może pełnić rolę wspaniałego umilacza czasu dla osób złaknionych romantycznych porywów i uniesień. Ardan to nietuzinkowy łowca czarownic, sam posiadający dar magii. Crean jest oddanym sprawie dowódcą, i najjaśniejszym punktem tej historii jak dla mnie, choć jego upór ratowania Elyrii wciąż pozostaje dla mnie niezrozumiałym. Peristaes również, choć to bohater negatywnie nastawiony do Elyrii, jest godny uwagi i jasno nakreślony. Każdy ma swoje ideały, honor i tego się trzyma.
Ach, gdyby tak poprawić styl, dodać jakieś sto lub dwieście stron, bardziej przyłożyć się do historii... czytałabym to o wiele chętniej. A tak, po bardzo dobrym początku nadszedł marny koniec. Mój i książki. I z ogromnym nienasyceniem odłożyłam powieść na bok. Może wymagam zbyt wiele, ale zazwyczaj książki Weltbildu były dla mnie genialne, a tu taki... klops. Piękna okładka, ciekawy opis, ogromny potencjał - ale jak dla mnie zdecydowanie zaprzepaszczone. Mam nadzieję, że tylko w moich oczach - bo aktualnie brakuje na rynku czarownic. Wampiry, wilkołaki, anioły. Miło byłoby poczytać znowu o magii, nawet jeżeli nie będzie to drugi Potter. Jednak tym razem muszę z bólem serca wystawić nie najlepszą opinię.
Niestety czasami tak bywa, że idealna książka wcale nie jest idealna. Magia to czarujący temat, jednotomowa powieść też zachęca, ale nie wiem czy porwie mnie ta historia, zazwyczaj szukam dziury w całym i zdarza się, że dopada mnie rozczarowanie, jednak wiem, że jak tylko wpadnę na ten tytuł, to nie przegonię go na cztery wiatry :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, spróbować zawsze warto :) Tylko ja też jestem typem szukającego dziury w całym... ^^ No nic, trzymam kciuki, żeby Tobie się podobała :)
OdpowiedzUsuńO, no patrz, a byłam przekonana, że to świetna książka, nie tylko pod względem fabuły ale i wykonania... co to z człowiekiem może zrobić ładna okładka i kilka przeczytanych w sieci opinii (bardzo różnych z resztą) :P Ale kiedyś sięgnę po tę opowieść - nadal mam na nią chętkę.
OdpowiedzUsuńSięgnąć warto zawsze :) A opinie są tak różne jak różni są czytelnicy :) Autorka miała ze mną po prostu pecha ^^
UsuńMimo wszystko jestem ciekawa tej książki :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko również i ja jestem ciekawa tego tytułu :)
OdpowiedzUsuńStrasznie jestem ciekawa tej powieści, już sama okładka robi na mnie wrażenie... I przeczytałabym choćby z ciekawości, może nie jest idealna, ale wolę wyrobić sobie jeśli już własne zdanie :)
OdpowiedzUsuńWiadomo :)
UsuńMam tę książkę w planach ale ze względu na zaległości leżące już na półkach w dość odległym w czasie. Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńNoimaszcilos. A zaczynając czytać Twoją recenzję liczyłam, że może coś nowego dodam do mojej listy "przeczytaj koniecznie tłuku".
OdpowiedzUsuńTwoje zamówienie zostało wykonane.
OdpowiedzUsuńchristelowa-graficiarnia
Hmm... a ja tam sobie po nią sięgnę :) Bardzo piękny szablon )
OdpowiedzUsuńSzkoda. Okładka zjawiskowa.
OdpowiedzUsuńPozdrówka ;)
Sol
PS. Jak czytałam opis książki, to miałam dość ponure refleksje. Nie chciałabym takiego przeznaczenia... ;)