4 stycznia 2015

"Ogród Afrodyty" Ewa Stachniak



Matka siedemnastoletniej Zofii, pięknej Greczynki o wielkich czarnych oczach, przyprowadza ją do ambasadora Polski w Turcji, prosząc o opiekę. Kobieta nie widzi innego wyjścia - musi oddać swoje dziecko podstarzałemu mężczyźnie, który ma pieniądze i władzę. Dobrze jednak wie, że tylko wykorzystując swoją nieprzeciętną urodę i inteligencję, Zofia ma szansę przemienić ich trudny los. Od tej pory młodziutka córka handlarza bydłem jest zdana tylko na siebie.
Jak to się stało, że z biednej greckiej dziewczyny Zofia przeistoczyła się w ulubienicę salonów osiemnastowiecznej Europy, polską arystokratkę, przyjaciółkę króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i księcia Potiomkina?



Leżysz na plaży, złoty piach skrzy się w słońcu, przed Tobą jest książka, której okładkę owinęłaś stroną z gazety i tłumaczysz się, że to dlatego, by nie zniszczyć jej solą morską. Pierwsze kłamstwo ciążące na Twym delikatnym sumieniu. Świeci słońce, a ty czytasz z rumieńcami, które tłumaczysz jako początek opalenizny. Drugie kłamstwo. Kropla potu z Twojej szyi spłynęła na dekolt a Ty drżysz na całym ciele. Przystojny mężczyzna zagaja rozmowę: „Ale gorąco!”. Odpowiesz, oczywiście, że tak. Ale to nie słońce Cię tak rozgrzewa. 
Jesteś w kawiarni i czytasz zaaferowana, czekając na swój pociąg. Tak naprawdę nie wiesz, „jaka epoka, jaki dzień i jaka godzina”. Jesteś w Grecji, potem w Turcji, cały czas goni cię gorące słońce, pocisz się na samą myśl o tym, że mogłabyś być na miejscu Zofii. Otwierasz oczy szeroko, ze zdumienia i złości, i pytasz siebie: co to za matka? Co to za matka, której jedyną ambicją jest pchać córkę do nierządu? Mimo tego, że nie są to twoje czasy, akceptacja tego faktu nie jest przecież możliwa. Kiedy oczyma wyobraźni widzisz te wszystkie nagie ciała wykorzystujących Zofię urzędników i możnowładców jest ci niedobrze, ale czytasz dalej. 
Jednak niepokoi cię coś więcej. Zofia nie oponuje, często chce więcej, chce być podziwiana, chce być nałożnicą wielkich. A pomiędzy jej nieśmiałymi myślami przeplatają się fragmenty z tak zwanej teraźniejszości, w których umierająca Zofia Potocka ani trochę nie przypomina swojej młodszej wersji. I wszystko to na początku wydaje się wręcz irracjonalne ale strona po stronie zauważasz metamorfozę. Czas mija, a Zofia przestaje być naiwnym podlotkiem na którego wrażliwości żerują piękni książęta. Powoli to ona staje się wytrawnym pasożytem, pewnym siebie pełnowartościowym produktem, inteligentnie sprzedającym się na rynku wielkich tego kontynentu. 
Od zera do bohatera. Dzięki historii Zofii Galvani, córki handlarza bydłem i kobiety lekkich obyczajów, te słowa to nie tylko wytarty slogan. I choć na początku czytanie może iść opornie a styl Ewy Stachniak jest po wielu współczesnych historiach skokiem na głęboką wodę, to po kilkunastu stronach robi się już przyjemnie. Życiorys Greczynki jest tak nieprawdopodobny, że nie sposób się oderwać, dopóki nie będzie wiadomo, jakim cudem osiągnęła tak wiele. „Ogród Afrodyty” to opowieść szczególna, bo prawdziwa i zachwycająca, brutalna a jednocześnie rozgrywająca się na salonach wśród inteligencji narodów, pełna szczegółów, które nie zawsze chce się znać. Napisana przepięknie, starannie i tak bardzo żywo. Z jednej strony jesteś zdumiona, że to wszystko mogło się wydarzyć, z drugiej – wiesz jakie jest życie i do czego zmusza. Pozory to tylko pozory. Jesteś pewna, że Zofia nie chciałaby, aby ktoś odkrył jej sekrety w takim stopniu. Ale już za późno. To jedna z tych książek, której fragmenty pozostaną na zawsze w Twojej głowie. Niestety, nie zawsze te, które pragniesz.