18 marca 2011

"Układy dwójkowe" Anna Ziętara



Ania, racjonalna, rzeczowa i zawsze zorganizowana, jest oparciem dla swoich przyjaciół, grona osobowości barwnych i bujnych, acz niekoniecznie dojrzałych do poważnych życiowych decyzji. Pomaga im w rozmaitych, także miłosnych kłopotach, chociaż sama zwykle trzyma się w cieniu. Aby w końcu zacząć żyć pełnią życia i dać się ponieść zdarzeniom, musi rozbić ochronną skorupkę, którą budowała wokół siebie od dzieciństwa. Kto pomoże jej rozwinąć skrzydła? Czy przyjaciele zdadzą ten egzamin?



   Kiedy brałam tę książkę do ręki spodziewałam się lekkiej komedii romantycznej o zagmatwanej fabule (układy dwójkowe - to nie brzmi prosto, łatwo i przyjemnie) i mogę powiedzieć, że wyszło prawie tak jak podejrzewałam. Na pewno się na tej lekturze specjalnie nie zawiodłam, choć kończyłam jej czytanie z mieszanymi uczuciami, ale... od początku.
   "Układy dwójkowe" to dziwna książka. Bohaterka nazywa się tak samo jak autorka, również studiuje stomatologię i zwraca się pewnego razu do jednej z bohaterek tak jakby przepraszała, że tak a nie inaczej opisuje ją w swojej książce. Pojawia się więc pytanie, czy to autobiografia? Bo jeżeli tak, to ciekawe życie studenckie prowadziła Anna Ziętara.
   Akcja rozpoczyna się gdzieś w połowie studiów, Ania i jej współlokatorka Justyna rozmawiają o nadchodzącym ślubie tej drugiej. I wcale przyszłą żonę to nie cieszy, gdyż tak naprawdę miętę czuje, ale nie tam gdzie powinna. Stwierdza, że tak naprawdę kocha przyjaciela jej narzeczonego - a ślub zbliża się naprawdę dużymi krokami. Anna ma problem z odpowiedzią i udzieleniem rady Justynie, cóż... nigdy nie była w takiej sytuacji, wierzy w miłość tylko do jednego mężczyzny (tego jedynego), a z wyznań Justyny wychodzi, że ciężko koleżance z narzeczonego zrezygnować.
   I jak tu być mądrym? Wychodzić za mąż za jednego, kochać drugiego - to już się w literaturze zdarzało; odgórne nakazy, tradycje, rodzina - czynniki zmuszające do działania wbrew sobie. Jednak na Justynie ciąży tylko odpowiedzialność za wynajętą salę i kupiony przez ojca alkohol, według mnie nie wiele. W tym samym czasie trwa sesja i obie dziewczyny planują, na które egzaminy się wyrobią, a które poprawią jesienią - stały dylemat studentów. Akcja więc obraca się wokół studiów i ślubu Justyny, wątki związane z życiem głównej bohaterki Anny na początku dzieją się na uboczu, choć są często bardzo znaczące: np. rozwód jej rodziców, motyw zakochanego na śmierć Konrada, śmierć jego matki. Jednak powoli problemy zaczynają się nawarstwiać a Anna, cicha, racjonalna, zawsze pomocna al i zamknięta w sobie, zaczyna powoli opadać z sił. Nikt nigdy nie pyta jej, jakie ma problemy, a gdy już pyta, ona nie potrafi odpowiedzieć. Odkąd straciła kontakt z najlepszą przyjaciółką - Tośką - jej życie jest szare, byle jakie i uzależnione od innych. Wciąż dzieli problemy znajomych, znosi chłód rodziców i samotność. I gdy już myśli, że więcej nie wytrzyma, pojawia się Paweł, aktualnie mąż Justyny (zaprzyjaźnili się, gdy Paweł odwiedzał Justynę przed ślubem a ona wciąż biegała, ćwiczyła, odchudzała się i ogólnie nie miała dla niego czasu), i teraz, gdy Anka nie odbierała telefonów, przejechał wiele kilometrów, by sprawdzić co się dzieje. I zastał najgorsze, gdyż główna bohaterka chciała popełnić samobójstwo.
   Od tego momentu w życiu Anny Ziętary dzieje się wiele dziwnych, czasem przykrych, czasem wesołych wydarzeń. Ale co najważniejsze - akcja zawrotnie przyspiesza. Anna zmienia się, poznaje nowych ludzi, nowe miejsca i zmaga się z nową rzeczywistością.
   Autorka jest elokwentną osobą i nie ogranicza się do banałów, prostoty, którą spotykamy w rzeczywistości i gubi ją to czasem, bo wypowiedzi jej bohaterów bywają nieco odrealnione. Trzeba zachować umiar, a tutaj "liryczna" poprawność wzięła górę i taki zwykły, prosty człowiek jak ja czasami krzywi się, jak po przeczytaniu średniowiecznego romansu. Ale to nie dlatego, że to aż taka romantyczna powieść! Romantyzm tutaj przeplata się z taką brutalnością rzeczywistością jak dobór płciowy i zaspokajanie potrzeb fizjologicznych. Jednak opisów wyuzdanych scen erotycznych się nie uświadczy.
   Podoba mi się styl tej książki, ale co do bohaterów miałabym zawsze jakieś "ale", ale ludzie są różni i nie ma ideałów. To jedno z przesłań tej powieści. Ideałów nie ma, można do nich dążyć jak robił to Syzyf ale cóż... życie to tylko splot nic nie znaczących wydarzeń, wielu bolesnych upadków i pojedynczych, radosnych chwil, które najczęściej pojawiają się wtedy, gdy już wątpimy we wszystko.
   Polecam tę książkę wszystkim kobietom, gdyż panowie mogliby się nieco oburzyć na ich obraz w tej powieści obyczajowo-romantycznej. Zakończenie mnie trochę zaskoczyło, bo nie jest to typowy happy end, ale skłania ono do refleksji: co to jest miłość? I z tym oto pytaniem Was zostawiam.

Miłego weekendu! Oszczędzajcie oczy :)


Wydawca: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 304
Rok wydania: 2010

7 komentarzy:

  1. Hmmmm... Ciekawe, może kiedyś... Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytam, bo jak widzę książka jest lekką i przyjemną lekturą a do takich, od czasu do czasu, warto zaglądać:). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. No, może być ciekawa. Zobaczy się, może kiedyś. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Opis jest fenomenalny i przyznam, że zainteresowałam się tą ksiażką. Głównie pewnie dlatego, że bohaterka lekkiego życia nie ma. Lubię, gdy postacie posiadają problemy i lamentują na ich temat.
    Rewelacyjna recenzja, Soulmate. ;)

    [okiem-recenzenta.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli się nie mylę, to widziałam tą książkę w mojej bibliotece, więc skorzystam z okazji i ją wypożyczę, bo zachęciła mnie Twoja recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że książka przypadła Wam do gustu dzięki mojej recenzji :D Jak to głosi akcja koleżanek: "czytajmy polskich autorów", bo warto!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm, może kiedyś, ale na razie muszę uporać się z moim stosikiem. :)
    Biologia i chemia- moja zmora. :/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)