Nowojorski policjant Ray Brennan wyjeżdża do Brazylii, by wypełnić ostatnią wolę tragicznie zmarłego brata. Donald pragnął, by pochowano go zgodnie z tradycyjnym rytuałem amazońskich Indian. Nad Amazonką Ray spotyka młodą Irlandkę, Kelly McBride, która przed laty opuściła rodzinny kraj, uciekając przed nałożonym na jej głowę wyrokiem śmierci. Choć okoliczności wydają się wskazywać, że Donald utonął w wyniku nieszczęśliwego wypadku Brennan podejrzewa, że jego śmierć nie była przypadkowa i mogła mieć związek z tajemniczymi zniknięciami Indian z plemienia Yanomamo w pobliżu rancza brazylijskiego multimilionera Silvy. Podejrzenia przeradzają się w pewność, gdy wraz z Kelly wpada na trop prowadzących w sercu dżungli zbrodniczych eksperymentów i spisku na życie wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych...
Mój starszy brat nie powinien nigdy pokazywać mi allegro. Tam jest tyle świetnych książek po okazyjnych cenach, że mogłabym aukcje przeglądać całymi dniami. Gorzej gdy dochodzi wysyłka, ale dziś nie o tym. Ważne jest tylko to, że aukcja była od złotówki, główny bohater o nazwisku Brennan od razu kojarzy mi się z doktor Brennan serialu „Kości”, a akcja dzieje się w środku Amazonii wśród prawdziwych Indian. Wystarczyło, by mnie – sknerę, uwielbiającego grzebać w bibliotece – zaciekawić.
Pojawia się jednak pytanie, czy połączenie afery politycznej rozgrywającej się w Stanach, śmierci antropologa w puszczy amazońskiej i dość rozbudowanego wątku miłosnego może być znośne? Książka jest cienka, mała i gdy się człowiek zastanowi, jak autor tam to wszystko zmieścił, to odpowiedź nie jest optymistyczna. Pewnie to łzawa telenowela z dwójką super bohaterów ratujących świat. Nie przeczę, że to możliwe, ale ja po lekturze „Księżycowej krwi” mam odczucia raczej pozytywne.
Przede wszystkim, choć nie jest to bestseller na skalę światową, to autor broni się przed zapomnieniem i odrzuceniem dość dobrze rozbudowaną i rozplanowaną fabułą. Dialogi są bliskie rzeczywistości, o co ostatnio trudno, narrator nie ocenia bohaterów, pozostawia to czytelnikom, więc czasami żałowałam złoczyńców no i przez dobry styl akcja budowana jest powoli i ciągle trzyma w napięciu. Czasami miałam zastrzeżenia, co do szyku zdaniowego, ale każdy czyta inaczej i różnie odbiera te same zwroty.
Skoro od strony technicznej już co nieco napisałam, powinnam teraz przedstawić bohaterów, a są nimi Ray Brennan, policjant z jednego z najgorszych posterunków Nowego Jorku, kawaler skłócony ze swoją rodziną oraz Kelly McBride – właścicielka niewielkiego statku na wodach Amazonki, z tajemniczą przeszłością i irlandzkim akcentem. Ray przybywa do brazylijskiej miejscowości, gdzie prawie nikt nie mówi po angielsku, a ci nieliczni, którzy mogą mu pomóc, za wiele jednak nie potrafią. Ale taksówkarz wspomina o białej kobiecie, właścicielce „Koniczynki”, która handluje żywnością i odzieżą z Indianami. I tak ścieżki Brennana i McBride się krzyżują.
Polubiłam bohaterów, tak mogę to określić. Choć ich przeszłość była nad wyraz bolesna to nie użalali się oni za bardzo nad sobą, potęgując wrażenie marysuizmu, które tak często mnie dopada podczas czytania paranormalnych młodzieżowych powieści. To oczywiście nie jest żaden paranormal, tylko najzwyczajniejsza w świecie sensacja. Podczas przygotowań do tradycyjnego indiańskiego pogrzebu policjant poznaje wiele tajemnic związanych z życiem osobistym i zawodowym brata, przez co wpada na trop tajnej organizacji, zabijającej Indian. Jednak nie tylko w tym specjalizują się właściciele farmy, przez której pola przebiegają ścieżki nieświadomych niczego Indian. Na oku mają większy cel i całkiem dochodowy interes, i nie pozwolą, by jakiś policjant czy handlarka pokrzyżowali im szyki.
Książkę czyta się dość szybko i trudno się od niej oderwać, bo wciąga już od pierwszej strony. Mogę ją polecić wszystkim fanom filmów z Clintem Eastwoodem czy zainteresowanym zwyczajami Indian czytelnikom, ponieważ i o nich trochę się dowiadujemy. Jeżeli to, co autor opisał jest choćby po części prawdą, to ja już nie chcę znaleźć się w amazońskiej puszczy, szukając dzikich plemion. Wolę sobie o nich poczytać :)
Tytuł oryginalny: Moon blood
Autor: Alastair Macneill
Wydawca: Wydawnictwo Prima
Ilość stron: 287
Rok wydania: 2003
Nabyta przez: allegro.pl
Inna książka autora:
"Podwójny kamuflaż"
gratuluję wygranej książki Lato w Jagódce :)
OdpowiedzUsuńLubię legendy Indian ;) Ale na książkę nie mam jakoś ochoty...
OdpowiedzUsuńO tak, na allegro można znaleźć wiele ciekawych rzeczy ;) Sama książka do mnie nie przemawia, może dlatego, że nie interesuję się Indianami. Mimo to, bardzo dobra recenzja i świetny nagłówek :)
OdpowiedzUsuńKlaudia i Kamica: rozumiem Wasze decyzje, tyle książek na świecie, trzeba się jakoś określić :)
OdpowiedzUsuńA za komplement co do nagłówka dziękuję, troszkę się napracowałam przy zmianie wyglądu bloga :)
Przyznam, że jakoś szczególnie nie zainteresowała mnie ta książka. ;x Czegoś mi w niej brakuje, ale nie wiem do końca czego.
OdpowiedzUsuńI podpisuję się pod Kamcią, że masz świetny nagłówek. ;)
Ja bym z pewnością książkę przeczytała :) Zachęcająca recenzja zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńZ jakich przedmiotów maturę zdawałaś?
Pozdrawiam i dodaję do linków :D
LadyBoleyn: dziękuję :)
OdpowiedzUsuńmiqaisonfire: Maturę pisałam oprócz standardów z rozszerzonego angielskiego, biologii i chemii :) A Ty?