30 czerwca 2011

Bierz życie jakie jest, a resztę pozostaw maturze.

Witam!

Dzisiaj 30 czerwiec, huczne imieniny obchodzą: Emiliana, Emilia (pozdrowienia dla Kasandry_85), Lucyna i Marcjal... Ok, to nie jest główny wątek tego postu. Najważniejsze jest to, że 75% maturzystów odetchnęło z ulgą - w tym ja. Bo kiedy włączałam komputer o pierwszej w nocy po telefonie koleżanki (już są wyniki!), myślałam: jak nie zdałam polskiego, to pakuję się po cichu i uciekam z domu. Przez chwilę rozważałam to na serio i już układałam w głowie co spakować do plecaka... 

Ale nie było źle, a było wręcz zaskakująco dobrze, bo pomimo nieprzeczytanej lektury wyciągnęłam wynik aż na 73%. Fuck yeah! Trochę zawiodłam się na biologii, a chemię idealnie sobie wyliczyłam na 70% - i jestem, kurczę, wróżka :) A więc przyszli chorzy: nie będę was leczyć, odetchnijcie z ulgą!

Dobrze poszedł mi też angielski i jak na złość nie dostałam się do ekipy recenzującej dla Znaka angielskie książki. Czy oni nie widzieli we mnie tego co egzaminatorzy? 100% na podstawie i 76% rozszerzony? (może się jeszcze odezwą ^^).

A co poza tym... pozdrawiam tych, którzy zdali i maturę mają ją definitywnie za sobą i łączę się w bólu z tymi, którzy dzisiaj naprawdę cierpią. Kolega nie zdał przez polski- a nikt by go w życiu o to nie podejrzewał, bo radził sobie dobrze na lekcjach. U mnie w szkole na ponad sto zdających podobno 16 nie dało rady. To dużo, a dyrektor mam nadzieję zrozumie w końcu, że jego chamskie zachowania wobec uczniów i nie słuchanie rodziców (traktowanie ich z wyższością, bo niby tylko on skończył studia, pieprzony liliput) skutkują tym, co zaistniało właśnie. Oby jego "dymisją".

Ale trudno, czasu nie cofniemy. Trzeba iść naprzód i liczyć, że przyszłość będzie łaskawa. Teraźniejszość jest OK, ale przecież: może być tylko lepiej? Prawda?

Dziś wyjątkowo ani słowa o książkach - próbowałam czytać, ale nie mogę się skupić. Nie wierzę, że to już, że ta biologia tak do dupy poszła i wszystko takie... całkiem inne niż wczoraj.
Spędziłam miło czas z koleżanką, byłam w kościele na święceniu wianków, obejrzałam mecz beznadziejny pod każdym względem (nie cały, bo nie dałabym rady patrzeć jak nasi kaleczą siatkówkę) i jestem tu.

A obiecałam sobie w pierwszej klasie liceum - koniec blogów, pisania, czytania książek nie na temat. I przez dwa lata było OK. Uczyłam się, a jeżeli nie, to nie pisałam opowiadań. Nie udzielałam się na forach (zbytnio, bo przecież książka "Spisane Piórem Feniksa" jednakowoż ma powstać) . Wpadłam na nakanapie.pl - i tak zostałam w tych książkach na dłużej. Cholera.

I tak Was męczę. Wybaczcie - zrozumiem, jeżeli nie wytrzymacie tego melancholijnego akcentu w moich słowach. Tylko dziś, jutro będzie już dobrze :)

3 komentarze:

  1. Gratuluję!

    A czasem trzeba się wygadać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje!
    Ja wyniki odbiorę dopiero w poniedziałek, już cała nie mogę się doczekać. Polski wyszedł stosunkowo słabo...
    A tak przy okazji nie wiem czy dobrze zrozumiałam, wyniki można zobaczyć na interenecie?

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)