21 czerwca 2011

"Zawsze przy mnie stój" Carolyn Jess-Cooke

Poruszająca opowieść o trudnych wyborach, przebaczeniu i nadziei.
Obok nas istnieje świat, którego nie dostrzegamy.
Ktoś w każdej sekundzie walczy o Twoją duszę.
Zamknij oczy i poczuj dotyk Anioła.
Margot po śmierci wraca na ziemię jako swój własny Anioł Stróż. Od tej chwili będzie świadkiem wszystkich błędów, jakie popełniła w życiu, i każdej zgubnej decyzji, którą podjęła.
Czy zdoła ocalić siebie i miłość swojego życia? Czy aby ratować tych, których kocha, będzie gotowa zawrzeć pakt z demonem i zdobyć się na największe poświęcenie?

 „Poruszająca opowieść o trudnych wyborach, przebaczeniu i nadziei.” Najkrótszy i najbliższy prawdy opis tej książki zawiera się właśnie w powyższym zdaniu.
   Na pewno większość z nas rozpamiętuje swoje błędy. Rozważa, co by było gdyby coś się wydarzyło lub nie. Marzy o cofnięciu się w czasie. Margot dotkliwie odczuwa te wszystkie potrzeby – jej życie było pełne zła, ona sama często swoim zachowaniem doprowadzała do tragedii, własnych i rodzinnych. Z perspektywy czasu, po śmierci, widzi, jak wiele decyzji podjęła niewłaściwie i jak często podejmując je zapominała o swoich bliskich. Obwinia się więc za rozpad małżeństwa i wyrok syna. Na ratunek przybywa jej Nandita, składając propozycję nie do odrzucenia i przedstawiając Ruth – jej anielskie wcielenie. Od tego momentu Ruth jest Aniołem Stróżem Margot.
   „Zawsze przy mnie stój” to bajka – piękna i wzruszająca historia. Jednak sielski spokój nie panuje zbyt długo na kartach tej książki. Życie Margot, przeżywane przez Ruth od nowa, było pasmem nieszczęść i anielski motyw jest jedynie woalem zakrywającym kontury, tuszującym szczegóły. I nawet Anioł Stróż, posiadający moc od Boga, niewiele może zdziałać, kiedy w grę wchodzi walka z demonami czającymi się w zakątkach mieszkań, oplatającymi ludzkie ciała i przejmującymi nad nimi kontrolę a także… z losem, który zaplanował dla nas sam Bóg. Anioł Stróż nim nie jest, więc jego zadaniem nie jest głęboka ingerencja w życie ludzkie. Anioł ma zasady: Obserwuj, chroń, rejestruj, kochaj.
   Czytając powieść Carolyn Jess-Cooke miałam wrażenie, że pisze ona historię osób, które zna. Tak często spotykam bohaterów oderwanych od naszej rzeczywistości, choć stąpają po tej samem ziemi. Tutaj było całkiem inaczej, bohaterowie byli jak najbardziej prawdziwi, a gdyby nie senność późną nocą, mogłabym czytać tę książkę bez przerwy. Akcja jest wyważona, potrafi pędzić i budzić grozę, a za chwilę znów wrócić do zwyczajnego tempa – jak w normalnym życiu. Są upadki, ale też i wzloty, i choć Margot przeżyła chyba więcej złego niż dobrego, to jednak z perspektywy czasu ta różnica się zaciera.
   Tej książki nie da się czytać z kamienną twarzą. Często się uśmiechałam do bohaterów, złościłam, gdy Margot głupio postępowała i sama wcielałam się w jej Anioła Stróża, roniłam łzy, gdy demony i zwykła niesprawiedliwość przejmowały kontrolę nad sytuacją doprowadzając do rodzinnych tragedii. Byłam pełna podziwu dla Aniołów złych ludzi, którzy mimo to kochali swoich podopiecznych. I dzięki tej książce czułam się tak, jakbym dotknęła skrawka nieba. Autorka nigdy nie używa moralizatorskiego tonu, jest pełna zrozumienia i słowo, które wyeksponowała, a o którym powinien pamiętać nie tylko każdy Anioł Stróż jest: zaufaj. Anioły jak i ludzie muszą pamiętać, że Bóg chce dla nich jak najlepiej i to mnie urzekło.
   Nie potrafię porównać tej książki z żadną inną – pierwszy raz czytam o aniołach. Ale i tak wiem, że jest to powieść nietuzinkowa. W dobie pośpiechu i kultu fizycznego piękna, gdy goni nas czas, a każdy myśli tylko o sobie, warto przeczytać tę książkę i porównać charakter Margot z własnym. Bo myślę, że w każdym z nas jest trochę przesadnej upartości, pychy, każdy z nas jest trochę samolubny i każdy coś przeszedł. Historia o straconych szansach może nas trochę otrzeźwić i sprawić, że zastanowimy się nad naszymi relacjami z bliskimi.
   Ciężko jest przejść obojętnie obok tej historii. Dostarcza ona niezapomnianych wzruszeń, jest piękna, budująca i w pewien sposób zmienia sposób patrzenia na świat. Widzi się go w cieplejszych barwach. Pomimo całego zła i wszystkich cierpień należy pamiętać, że jest ktoś, kto nigdy o nas nie zapomina – nasz Anioł Stróż.
   Polecam tę powieść wszystkim, bez względu na wiek, płeć czy wyznanie. Chodzi tu o coś większego, o miłość, zaufanie i przyjaźń. Carolyn Jess-Cooke ujęła to wszystko w pięknych słowach – w końcu zna się na rzeczy, jest poetką.  



Tytuł oryginalny: The Guardian Angel's Journal
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte
Ilość stron: 320
Rok wydania: 2011

8 komentarzy:

  1. Na mnie tez wywarła duże wrażenie:). Cieszę się, że mamy podobne odczucia. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę książka jest świetna i również polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna książka, której nie mogę odpuścić...

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam takie same odczucia po przeczytaniu jak ty:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałem, ale skoro wszyscy polecają to na pewno się skusze:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och zazdroszcze Ci tej ksiazki!
    Postanowilam, ze jak tylko wroce to sobie ja kupie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajna recenzja, a książka także dla mnie była wspaniała ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka jest przepiękna, ale nie tylko ona zachęca mnie do przeczytania tej książki :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)