6 lipca 2011

"Byłam białą różą" Krystyna Falińska

Róża od dziecka była wszechstronnie kształcona, ponieważ została włączona do eksperymentalnej grupy utalentowanych dzieci, otrzymując wykształcenie muzyczne, baletowe i do nauk ścisłych. To zadecydowało, że żyła zawsze w dwóch światach: artystycznym i naukowym. Rodziło to wiele rozterek i trudności, gdyż nie mogła się w pełni odnaleźć w realnym życiu, zwłaszcza w stałym związku. Ucieczką od życiowych problemów były podróże, a swoje miejsce odnajdywała na lotnisku i w samolocie. Dla pracy naukowej zrezygnowała nawet z wielkiej, prawdziwej miłości, co niemal przypłaciła życiem…


   Nie tylko moi rodzice marzyli o tym, by ich dzieci były wykształcone, kulturalne a przede wszystkim zdrowe. Jest to życiowy cel wielu dorosłych myślących poważnie o rodzinie. Wykształcenie bowiem kiedyś zapewniało świetlaną przyszłość. Teraz wygląda to trochę inaczej, ale i tak nauka odgrywa dużą rolę w naszym życiu. I wciąż tak samo nas fascynuje, chociaż nie wszyscy jesteśmy pasjonatami matematyki, fizyki czy biologii.
   Róża, główna bohaterka książki i jej narratorka, od dzieciństwa zajmowała się baletem i kochała to, jednak z wiekiem coraz bardziej pochłaniała ją nauka, szczególnie biologia i jej działy: genetyka, botanika, ewolucja. I tak, pomimo starań jej choreografów, mając świetne wyniki matury, poszła na wymarzone studia.
   Jak często powtarza w powieści, po skończeniu osiemnastu lat, jej życie nie było już tak proste jak wcześniej. Krucha i delikatna dziewczyna musiała zmierzyć się z brutalną, komunistyczną rzeczywistością, gdzie władze pamiętały o jej przyjaźniach z przedstawicielami narodu żydowskiego i nie miała żadnej taryfy ulgowej. Przez to właśnie straciła pierwszego męża, zesłanego na Syberię za pochodzenie. Zaraz po tym wydarzeniu musiała wziąć się w garść i zapracować na swoją przyszłą karierę naukową - nie wyobrażała sobie innej pracy jak na uczelni, mając możliwość badania nurtujących ją zagadnień biologicznych.
   Minęło dwadzieścia lat, Róża dawno już wyszła po raz drugi za mąż, jeździ na sympozja naukowe na całym świecie i jest szczęśliwa, a przynajmniej zadowolona z tego co osiągnęła. Nie ma wprawdzie domu, do którego uwielbiałaby wracać, ale jej życie jest w pewnym sensie ustabilizowane. Nauka i przyjaciele – których złośliwie nazywa się Elitarnym Kolektywem – to wszystko, co czyni ją szczęśliwą. A jednak, spokój przerywa dźwięk telefonu i ten głos, tak miły jej uszom, tak znany i kochany…
   Czytając opis tej książki, spodziewałam się zdecydowanie innej fabuły. Czekałam na choćby słowo o tym eksperymencie na grupie utalentowanych dzieci, które kształcono tak wszechstronnie. Nie doczekałam się. Nie wiem w ogóle, skąd taki pomysł. Jednak nie umniejsza to lekturze, którą czytało się dość szybko i przyjemnie, a która czasami przypominała jakąś mityczną opowieść. Baśń, ponieważ niektóre epizody z życia Róży były wręcz nie z tej ziemi (a przynajmniej tak niebiańsko opisane), ale – książki takie mają być, mają odrywać od szarej rzeczywistości.
   Tak właśnie odbieram tę powieść, miły przerywnik między poważniejszymi lekturami, bo chociaż tematy podjęte w „Byłam Białą Różą” są jak najbardziej poważne, to ich przedstawienie jest już zdecydowanie mniej pompatyczne, co się autorce chwali. Doktoraty, habilitacje, cuda wianki… w to wszystko wplecione są uczucia i emocje bohaterów, a szczególnie Róży, która wsiąknęła doszczętnie w świat nauki. Dzięki czemu mamy szersze pojęcie o życiu naukowców kiedyś i teraz.
   Ale i świat artystyczny upomina się o uwagę baletnicy i jej kolegów, więc w książce nie brakuje opisów przedstawień baletowych, oper i koncertów, a także ich recenzji. Elitarny Kolektyw razem ze swym ulubionym księdzem Maciejem odwiedza teatry i opery całego świata, podróżuje po Europie, gdy już opada Żelazna Kurtyna. Z tych relacji poznajemy wiele ciekawych miejsc i widzimy, jak bardzo ci ludzie się wspierają, co to znaczy prawdziwa przyjaźń. A Róża jest oczkiem w głowie wszystkich, bo ją życie doświadcza bardzo dotkliwie a ona zamiast uciekać od zła, cierpi pogrążając się w nim.
   Róża to nie bezbronna i bezwolna Mary Sue, jak myślałam na początku, ale kobieta, która żyje według swoich własnych zasad i bywa bezwzględna. Dlatego też powieść „Byłam Białą Różą” nie jest tylko bezbarwnym opisem perfekcyjnego życia pani naukowiec, ale historią niespełnionych miłości, dążenia po trupach do celu i budowania szczęścia na cierpieniu. Jest w niej coś z cygańskich opowieści, pełnych barw, czasem erotyzmu a przede wszystkim łapania ulotnego szczęścia.
   Powieść Krystyny Falińskiej to poruszająca historia wieloletnich zmagań Róży i jej przyjaciół z życiem, od momentu rozkwitu – pełnej akrobacji baletowych młodości aż do czasów późnej starości. Jednak pomimo chorób, ciągłych rozstań, mijającego czasu i popełnionych błędów ten Elitarny Kolektyw nie zapomniał, co jest w życiu najważniejsze: prawdziwa miłość i przyjaźń. I to jest właśnie najbardziej budujące w tej powieści.



Wydawca: Wydawnictwo Novae Res
Ilość stron: 288
Rok wydania: 2010
Nabyta przez: egzemplarz recenzencki


Cytat:
„Wieloletnia przyjaźń także jest miłością - i to pełniejszą niż każda inna”

4 komentarze:

  1. I ponownie mnie zainteresowałaś:)). Jak na nią trafię, z pewnością przeczytam:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce.
    To musi być zdecydowanie smutna historia. Kobiecie po kolei odebrano wszystko począwszy od pasji, po ukochanych ludzi... Zdecydowanie dopisuję do listy książek :)!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jak miqa nie słyszałam o tej książce, ale teraz z chęcią bym się z nią zapoznała ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzieś czytałam o tej książce, ale dopiero Ty zachęciłaś mnie do przeczytania jej :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)