"Wrona spojrzała na mnie nieufnie, a potem podeszła chwiejnym i bardzo powolnym krokiem bliżej mnie.
– Babciu! – powiedziałem na próbę raz jeszcze, gdy nagle poczułem, że to przyjazne uczucie we mnie, znów się gdzieś ulotniło. Nie potrafiłem dłużej myśleć o mojej babci. Wciąż przypominały mi się filmy Rafaela, od których zdążyłem się już uzależnić, tak jak inni uzależniają się od papierosów. Robi się to wbrew sobie wiedząc, że to szkodliwe, ale po jakimś czasie zupełnie przestaje nas to obchodzić, ot tak.
Myślałem więc o filmach, potem o tej dziewczynie ze ścieżki, a potem jeszcze o tej, na którą napadliśmy przy parkingu. Jakie słabe, uległe i wystraszone były gdy je dorwaliśmy.
Nagle chwyciło mnie rozpierające uczucie dumy. Wreszcie miałem władzę, władzę nad uczuciami i ciałem innych, tych mniejszych i niezdolnych do jakiejkolwiek obrony. Przepełniało mnie okrucieństwo. Drżałem i wzdrygałem się, wyobrażając sobie, jak można by umocnić jeszcze bardziej tą władzę.
Wrona wciąż spoglądała w moim kierunku."
Nie pierwszy raz miałam do czynienia z twórczością Jany Frey, niemieckiej pisarki powieści młodzieżowych z poważnymi problemami społecznymi w tle. Jednak po raz pierwszy spotkałam się z książką, która w sposób tak bezpośredni traktuje o pornografii wśród nastolatków i w pewnym sensie tłumaczy rosnącą wśród nich agresję, brak zahamowań i szacunku, podłoże psychiczne do uzależnień.
Główny bohater, ale nie jedyny narrator – ponieważ powieść pisana jest z perspektywy wielu osób – to Sammy, zwany tak przez przyjaciół i rodzinę. Ma piętnaście lat i poznajemy go pod koniec wakacji, kiedy razem z najlepszym przyjacielem Leandrem wykorzystuje ostatnie słoneczne dni. Sammy rozpoczyna swoją historię i przedstawia czytelnikowi przeszłość, od momentu tragicznej śmierci ojca, gdy był niemowlakiem, aż do poznania Leandra w szkole i spędzania z nim każdej wolnej chwili. Nagle chłopak zostaje trafiony przez strzałę Amora – zauważa śliczną Karlottę – i od tego momentu już nic nie będzie takie samo, ponieważ Leander również nie pozostaje obojętny na urok rudowłosej dziewczyny.
Problemy się nawarstwiają, a w zrozumieniu ich pomaga wieloosobowa narracja, czyli podział książki na opowiadania. Zdecydowanie podoba mi się ta forma, ponieważ jest to pewne urozmaicenie a do tego tak brutalna historia opowiedziana na jednym oddechu mogłaby nie być tak wyrazista. Wspomniałam sobie w trakcie czytania moje wrażenia z lektury „Pamiętnika narkomanki”, traktującego o poważnym problemie narkotyków – tam właśnie stała narracja zniechęciła mnie o książki. Poruszany był wciąż ten sam temat z jednej tylko perspektywy. To za mało by zrozumieć dlaczego jedni się uzależniają a inni nie. W przypadku „Nikomu ani słowa” od pornografii oraz poczucia władzy, bo gdy ścieżki Samuela i Leandra rozchodzą się, ten pierwszy trafia pod skrzydła Rafaela – szefa bandy rządzącej w szkole i pomiatającej resztą uczniów.
Brutalność kolejnych poczynań bohatera podkreśla wyrazisty, ale prosty język. Trochę inny w każdym z opowiadań i całkiem realistyczny, przez co książkę czyta się dość szybko i robi ona na czytelniku duże wrażenie. Nic nie jest zawoalowane i naturalizm aż kuje w oczy, co czasami bywa niesmaczne, ale nie można tego pominąć. Okres dojrzewania nie jest specjalnie piękny, w końcu to coś jak przepoczwarzanie – zanim zostanie się motylem, trzeba przetrwać jako postać larwalna. Jednak z tym Sammy ma ogromne trudności.
„Nikomu ani słowa” to powieść o agresji, obojętności, okresie buntu. Jana Frey po raz kolejny porusza czytelnika wzruszającą i trudną historią, nadając swoim bohaterom całkiem realny wymiar i starając się pokazać ich dobre i złe strony w sposób jak najbardziej obiektywny. Nie jest to książka łatwa i przyjemna, ale zdecydowanie warta poznania jako nauka na przyszłość - w końcu pornografia to aktualnie problem na masową skalę.
Tytuł oryginalny: Kein Wort Zu Niemandem
Autor: Jana Frey
Wydawca: Oficyna wydawnicza FOKA
Ilość stron: 136
Rok wydania: 2010
Książka wydaje się całkiem ciekawa, więc może polecę ją mojej siostrze:). Trzymam kciuki za rekrutację i wszystkiego naj naj z okazji urodzin:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Też czytałam kilka jej pozycji i mile je wspominam ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego ;)
Oj, to to raczej nie dla mnie książka :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze z okazji urodzin ( spóźnione lecz szczere życzenia )
ps. Mam prośbę, czy mogłabyś jeszcze raz wysłać e-maila , pisałaś ze poszedł ale ja go nie dostałam.
Pozdrowionka
Ojejku, miałaś urodziny!? Wszystkiego najlepszego! Nie chwaliłaś się wcześniej, więc nie miałam pojęcia :(
OdpowiedzUsuńA co do książki - to ja autorkę kojarzę z nazwiska. Nie czytałam jeszcze żadnych jej książek. Wydaje mi się, że jest to dobra książka zwłaszcza dla nastolatków.
Pozdrawiam! :*
Czytałam kilka książek tej autorki, więc i ta powinna wywrzeć na mnie równie dobre wrażenie :)
OdpowiedzUsuńŻyczę pomyślnych wyników rekrutacji, ja niestety jeszcze muszę zaczekać, więc nie zaszkodzi mi potrzymać kciuki za innych ;)