3 lipca 2011

"Czerwona woda" Mariusz Byliński

Na świecie jest wiele miejscowości o nazwie CZERWONA WODA. Tryskają w nich źródła, płyną w nich potoki, strumienie. Mieszkają w nich rozmaici ludzie, których los mógłby potoczyć się tak albo inaczej - z nieistniejącego Przewodnika po Czerwonej Wodzie. Petros prowadzi pensjonat o nazwie CZERWONA WODA, obok którego tryska źródło z cudowną wodą. Tani ma motor i jest niemową, przyjaźni się z Petrosem. Barbara ma męża i kochanka. Ma też poczucie, że przegrała życie. Jest gościem w pensjonacie Petrosa. W CZERWONEJ WODZIE przecinają się ścieżki wielu osób, którzy u cudownych źródeł próbują znaleźć rozwiązanie swoich problemów. Czy znajdą pocieszenie, którego szukają? „Czerwona woda” to opowieść o ludzkich słabościach, o wspomnieniach, od których nie da się uciec, a także o przyszłości, której nie da się uniknąć. To również barwnie opowiedziana historia śródziemnomorskiej wioski, w której słowo fatum nabiera współczesnego wydźwięku.Mariusz Byliński – studiował socjologię i filozofię, mieszkał w kilku krajach, pracował w kilkunastu zawodach. Jako autor debiutował w paryskiej „Kulturze”. W roku 2003 opublikował wybór wierszy z lat 1990 – 2003 „Podróże lokalne” , trzy lata później tomik „Park i piasek”. Jest autorem scenariuszy teatralnych, esejów i tekstów piosenek. W 2010 roku ukazała się jego pierwsza powieść „Historia Nie-skończona”.

Książkę recenzowałam dla portalu NaKanapie.pl:
Po raz pierwszy zetknęłam się z twórczością Mariusza Bylińskiego – poety, autora scenariuszy teatralnych, esejów i tekstów piosenek, a teraz także i prozaika – który debiutował w paryskiej „Kulturze”. „Czerwona woda” to, po „Historii nie-skończonej” z 2010 roku, jego druga powieść.
„Czerwona woda. Opowieść wakacyjna” to pełny tytuł historii Petrosa, jego sąsiadów i gości jego pensjonatu mieszkających w nadmorskiej miejscowości, najprawdopodobniej w Grecji, a zarazem nazwa wspomnianego pensjonatu. Wzięła się ona stąd, że w pobliżu płynie strumień, mętnej, czerwonawej wody o nieprzyjemnym zapachu zgniłych jaj, o której mówi się, że leczy wiele dolegliwości.
Tak samo w tej historii, pobyt w Czerwonej Wodzie ma uleczyć zszargane nerwy i złamane serca przybywających doń turystów; ma zaspokoić ich oczekiwania, dostarczyć odpowiedniej ilości słońca i pozwolić na odnalezienie siebie. Ponieważ wydaje mi się, że każdy z bohaterów wspomnianych w tej powieści czegoś szuka - miłości, zainteresowania ze strony drugiej osoby, sensu życia, poczucia szczęścia. Barbara ma wspaniałą córkę, która jednak powoli zaczyna się od niej oddalać, i męża, którego zdrady przestały ją już dziwić. Sama więc posunęła się do tego samego, jednak nie czuje się przez to lepiej i chce odnaleźć siebie na nowo podczas urlopu. Chce osiągnąć wewnętrzny spokój i uciec od świata.
Pan Petros również szuka, szuka prawdziwej miłości, a może nawet nie prawdziwej, ale innej od tej, jaką darzy go żona, z którą od dnia ślubu nie potrafi znaleźć wspólnego języka. Rzuca się więc w objęcia innych kobiet, choć to może za dużo powiedziane. On po prostu stara się je uwodzić, mówi to, co chce słyszeć kobieta. Ma już swoje lata i nie jedno przeżył. Ale oprócz duszy niespełnionego amanta ma w sobie wielką złość do świata, przez co dziwaczeje, zachowuje się arogancko wobec innych - nawet wobec rodziny, jest sam sobie panem i nie może sobie znaleźć miejsca na świecie. Niewiele jest w stanie go ucieszyć. I swoją całą gorycz i nienawiść do świata próbuje przelać na Taniego – niemego chłopca, którego uczy; chce aby był taki sam jak on, w końcu obaj są dalecy od ideału.
Tani to trzecia wysuwająca się na pierwszy plan postać. Od urodzenia nie potrafi mówić, ale chyba słyszy i rozumie co mówią do niego inni. Tubylcy mają go za atrakcję, ponieważ całe dnie jest go wszędzie pełno. Ma motor, na którym przemierza swoją wioskę wzdłuż i wszerz, co sprawia, że słychać go w całej dolinie prawie o każdej porze dnia. Jest nieodłącznym elementem wspólnoty. Poznajemy go najbardziej wtedy, gdy toczy wewnętrzne rozmowy z jakimiś głosami. Nie wiem, czy to jego sumienie czy rozsądek. Cała ta powieść ma w sobie coś metafizycznego, choć nie widać tego na pierwszy rzut oka.
Podtytuł „Opowieść wakacyjna” nie pasuje do tej książki, bo nie takich wrażeń i historii oczekuje się po książkach zabieranych na słoneczne plaże czy łąki. Najczęściej na wakacje wybieramy powieści proste, śmieszne, wzruszające, które czyta się szybko i przyjemnie. O powieści Mariusza Bylińskiego nie mogę tego powiedzieć. Opowieść refleksyjna, i owszem. Nie podobało mi się to w niej, bo przyznam szczerze, nie zrozumiałam wszystkiego - co na początku mnie męczyło. Później dałam się ponieść słowom i tylko słowom, nie szukałam już więcej drugiego dna, bo chyba do tego jeszcze nie dorosłam.
Za to język jest zdecydowaną zaletą tej książki, niby zwyczajny, codzienny i prosty, ale niósł w sobie tyle obrazów, zapachów, dźwięków i emocji, jak mało która książka. Widać, że „Czerwona woda” napisana jest przez poetę. Nadaje to całej historii całkiem innego wyrazu. Wszystko ma swoje miejsce, swój czas, żyje się tam bez większego pośpiechu. I to też wymusza na nas, by zwolnić, delektować się widokiem wrażeniami, dawkować informacje.
Podsumowując, nie mogę powiedzieć, że ta książka jest zła, bo wręcz przeciwnie, jest w niej coś specjalnego, wzbudza inne uczucia niż rynkowe bestsellery, porusza inne partie mózgu można by rzec z biologicznego punktu widzenia. Jednak dla mnie to nie było to, ponieważ brak we mnie artystycznego ducha i poetyckiego odbierania życia. Spodziewałam się innej książki po „opowieści wakacyjnej”, ale nie narzekam. To po prostu nie mój styl, ale wierzę, że książka ma szansę trafić do wielu innych osób i je zachwycić – bo ujmuje prozę życia w lirycznych opisach ludzkich dramatów.


Autor: Mariusz Byliński
Wydawca: Wydawnictwo Papierowy Motyl
Ilość stron: 174
Rok wydania: 2011

3 komentarze:

  1. Książka czeka na półce, więc wcześniej czy później za nią się wezmę. Mam nadzieję, że mi się spodoba:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze powiedziawszy to nie jestem przekonana do tej książki... niby taka wakacyjna - jak tytuł sugeruje, a jednak treść mówi co innego.

    Co do "Fight Clubu" to czytałam tę książkę już 4 razy :D Muszę zebrać moje notatki (notatki do matury z polskiego tak przy okazji) i zrobić z nich recenzję :D Tylko coś nie mogę się zabrać.

    Ah... w takim razie chyba my nie mogliśmy. Ja należę do OKE Jaworzno. No nic, poczekam do jutra ^^

    Dziękuję za info o konkursie - zgłosiłam się :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Poetyckiego odbierania rzeczywistości i mnie brakuje, więc z pewnością "Czerwona woda" nie jest lekturą dla mnie ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)