Kolejna, siódma już część przygód młodocianego przestępcy! Tym razem Artemis wezwał grupę elfów na islandzki lodowiec. Chce uratować świat przed globalnym ociepleniem, ale to z nim zaczyna się dziać coś niepokojącego. Wbrew sobie staje się... miły. Okazuje się, że dopadł go tak zwany kompleks Atlantydy. Jego obsesją stają się dwie cyfry. Piątkę uważa za szczęśliwą, natomiast panicznie boi się czwórki, która w chińskich legendach oznacza śmierć. Ale to dopiero początek. Kompleks Atlantydy wywołuje paranoję, zaburzenia osobowości, a nawet niezdrowe zainteresowanie skrzatem LEProconem. Czy choroba przeszkodzi Artemisowi w uratowaniu świata?
Jak ocenić siódmą książkę serii, gdy nie zna się poprzedniczek? Tego nie wiem ale za to mogę podzielić się wrażeniami z lektury "Artemis Fowl. Kompleks Atlantydy". Brzmi śmiesznie, jednak będzie właśnie tak - napiszę co sądzę tylko o tej części i nie porównam jej z żadną inną książką. Fani Eoina Colfera niechaj mi wybaczą i po prostu 7 września pobiegną do księgarni :)
Kiedy zapoznałam się z opisem z okładki trochę się przeraziłam. Mitologia irlandzka? Chodzi o te małe, zielone i chytre skrzaty? Cóż, moja wiedza o kulturach innych narodów jest wręcz maciupeńka. Znam mitologię grecką, rzymską i po trosze egipską - ale irlandzka? Czym prędzej wzięłam się więc w garść i otworzyłam książkę. Na szczęście autor pomyślał i o tych czytelnikach, którzy dopiero od siódmego tomu rozpoczęli przygodę z Atremisem, i opisał pokrótce historię młodego geniusza i jego przygód ze skrzatami, elfami, duszkami i innymi uzdolnionymi magicznie stworami.
Artemis Fowl to przebiegły syn swego ojca, szefa mafii, a do tego młody geniusz, który nie grzeszy uprzejmością, jest zamknięty w sobie, gburowaty i uwielbia każdemu dogadywać. Jednak w dzień piętnastych urodzin nie planuje kolejnego przekrętu jak miał to w zwyczaju, a pracuje nad PROJEKTEM, który ma uratować Ziemię przed zagładą. Z tej też okazji spotyka się z delegacją wróżek (kapitan Vinyaya, Holly Nieduża) i centaurem Ogierkiem. Wróżki dziwią intencje Artemisa, to, że jego wierny ochroniarz nie przybył na Islandię razem z nastolatkiem i fakt, że Artemis liczy słowa i wszędzie węszy podstęp. Podejrzewają swojego ludzkiego znajomego o chorobę psychiczną zwaną "kompleksem Atlantydy".
Pomysł Artemisa wydaje się obiecujący ale oczywiście chłopak nie ma lekko. Wszędzie czają się jego wrogowie gotowi by zaatakować w każdej chwili nastolatka, który wsadził ich do więzienia. Tylko kto tym razem zakłóca jego spokój? Opal Koboi czy brat komendanta Bulwy? Dlaczego Butler nie ochrania Artemisa? I czy Orion Fowl to naprawdę część osobowości Artemisa czy tylko żart ze strony Błotniaka? Wszystkie te pytania pojawią się w głowach czytelników prędzej czy później, przy lekturze emocjonującej powieści Eoina Colfera. Mam nadzieję, że odpowiedzi na nie będą dla fanów satysfakcjonujące tak samo jak dla mnie - nie znającej wcześniej Artemisa skromnej czytelniczki.
Szczerze mówiąc, nie mam jakiegoś ugruntowanego zdania o tej książce. Nie poznałam bohaterów zbyt dobrze, gdy czytałam o PROJEKCIE nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać i wciąż zastanawiam się, dla kogo jest ta książka? Na pierwszy rzut oka (strony), wydaje się, że już 9 lat byłoby dość, z drugiej zaś strony, potwory - przeprogramowane amorfoboty zabijające wróżki, przygody w których główni bohaterowie są o krok od śmierci, masa różnych wynalazków komputerowych... Można się pogubić.
Nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała - bo Artemis w obłędzie był obłędnie zabawny, a jego rozmowy z Holly Niedużą i Ogierkiem przyprawiały mnie o ataki głupkowatego śmiechu. Do tego Artemis i Orion to postacie tak różne i ciekawe, że nie mogłam się oderwać od książki, śledząc ich kolejne kroki i poczynania względem Holly. Obok tych postaci były też te negatywne i niepoprawne jak Przewrot Bulwa, pragnący wrócić do swojej żony, spiskujący w więziennej celi przeciw Artemisowi. Całość składała się na całkiem ciekawą mieszankę osobowościową ale ja czułam się na to wszystko za stara. Przytłoczyła mnie ilość techniki, ilość różnych stworów i w ogóle - zaczynanie serii od środka to nie najlepszy pomysł. Muszę koniecznie przeczytać część pierwszą :)
Wydaje mi się zatem, że Artemis Fowl i jego przygody skierowane są do grona nastolatków oraz zakręconych zapaleńców, którzy rozpoczynali serię będąc nastolatkami i orientują się w fabule. Ja na razie podziękuję i obiecuję zabrać się za serię od początku gdy będę bardzo chciała się odmłodzić i trochę powariować. Przytłaczająca perspektywa zbliżających się studiów nie pomaga we wczuwania się w klimat :)
W poprzednim roku szkolnym miałam okazję zapoznać się z kilkoma częściami z tej serii i nawet nawet przypadła mi do gustu, choć była trochę dziwna. :) Jeśli będę miała możliwość przeczytania tej - nie odmówię. :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, więc odpuszczę sobie tym razem, gdyż nie stać mnie aż na taki wydatek kupowaniu kilku tomów naraz.
OdpowiedzUsuńWiele osób polecało mi ta książkę. Raczej po nią nie sięgnę. Nie przepadam ostatnio za takimi książkami.
OdpowiedzUsuńO serii nigdy nie słyszałam i przyznam, że jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnie... Zresztą takie klimaty to nie mój świat.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka książek o Artemisie i ogromnie mnie cieszy, że nadal utrzymuje się stara gwardia bohaterów :) Na pewno przeczytam o Kompleksie Atlantydy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
siódmy tom? Jak dotąd nie czytałam żadnego z tej serii, więc na razie odpuszczę sobie siódmy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
No cóż... to jest siódmy tom, więc z chęcią sięgnęłabym.. ale po pierwszy :)
OdpowiedzUsuń+ szczęściara z Ciebie tak czy siak, mogłaś czytać książkę przed premierą!
Buziaki!
Aż tyle części? 7?! Oj nie wiem, czy udałoby mi się to nadrobić:) Mogłoby to być coś dla mnie, ale na razie musze odpuścić:)
OdpowiedzUsuńSiódma część jako pierwsza przeczytana, raczej na takie coś się nie porwę :D
OdpowiedzUsuńKurczę, uświadomiłaś mi, że mam zaległości!!!!!
OdpowiedzUsuńPlanuję przeczytać część pt. "Paradoks czasu", a tu już następna...
Btw. Kocham Artemisa... :D Uwielbiam zwł. niesamowite poczucie humoru autora tej serii.
PS. Mam sprawę...
Otóż planuję artykuł... o blogerach. Tylko jeszcze nie wiem, gdzie go opublikuję, myślałam albo o wiadomosci24.pl, albo o swoim starym blogu, bo tam rzadko piszę (http://sol-monique.blog.onet.pl/), więc wreszcie miałabym o czym. To zależy od tego, jak długi mi ten artykuł wyjdzie i ile wypowiedzi blogerów uda mi się zdobyć. Jeżeli dużo, to opublikuję go zapewne na w24, bo tam miałby większą czytalność, co stanowiłoby dobrą reklamę dla blogów.
Chcę napisać o ludziach, którzy piszą blogi o różnej tematyce i rozwijają w ten sposób swoje umiejętności pisarskie, fotograficzne itp. lub też na tym korzystają w różny sposób (znajdują pracę, dostają książki za recenzje, kosmetyki, ciuchy, organizują konkursy itp.). Twój blog uważam za interesujący i wart uwagi, więc chętnie bym o nim wspomniała w artykule. Z tego względu postanowiłam zapytać kilkanaście osób czy by mi nie napisały krótkich wypowiedzi o tym, jak zaczęła się ich przygoda z blogowaniem, jak wpadli na pomysł współpracowania z innymi firmami i wydawnictwami i czy w ogóle to robią czy też wolą pisać o swoich własnych książkach, wspomnieniach, doświadczeniach życiowych itp. i tak bardziej dla siebie, czy pisanie
zabiera im dużo czasu, czy polecają innym taką formę wykorzystywania wolnego czasu, czy uważają, że to ich rozwija, czy mają w związku z tym jakieś plany na dalszą przyszłość, czy też to tylko sposób na nudę itp.
Jeżeli byś chciała mi coś takiego napisać (wystarczy kilka-kilkanaście zdań o Twoim blogu), to byłabym wdzięczna.
Wplotłabym to potem w tekst jako cytat i wyszłoby coś w rodzaju artykułu-reportażu. Dodam tam informacje wstępne ogólnie o czym piszesz bloga i zamieszczę tam również link, więc będzie to przy okazji jakaś reklama. W razie jakbyś chciała, to pisz na tego mojego maila: sol4me@o2.pl (tylko napisz w tytule maila ARTYKUŁ O BLOGACH).
Pozdrawiam
Sol
(potrzebne mi to w tym tygodniu lub na początku przyszłego).
Cassiel - warto :) mnie ta część wciągnęła, więc myślę ęe prawdziwego fana jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńcyrysia - ale po co od razu kupować? najpierw można sprawdzić w bibliotece, czy seria przypadnie do gustu a później kolekcjonować :)
Samash - nie zmuszam! ;)
Matt - no ba! nie ma opcji żebyś sobie nie poradził, aż taaak bardzo skomplikowane to nie jest :)
LadyBoleyn - rozumiem, ja też nie powiem, żebym brnęła w to jak ryba w wodę ale nie było źle :) przyjemna odskocznia od cięższych lektur :)
Dusia - tak jak pisałam wcześniej: warto :) Ciekawa jestem jakby wyglądał film z tej serii :)
Dominika Anna - no tak, zaczynanie od siódmego to nie najlepszy pomysł :D
miqaisonfire - zaiste, czułam się wyróżniona :) a serię można jeszcze nadrobić, to nie są jakieś specjalnie grube tomiszcza ;)
tetis - w zimie przy kominku? ;)
AnnieK - oj tam oj tam! :)
Sol i Alien czyli Włóczykijów Dwóch - o! miło mi być w gronie wyróżnionych, wieczorem coś machnę :D dziękuję za taką propozycję :) mam nadzieję sprostać zadaniu!
Dzięki! Fotki zostały zrobione przez 4 różne osoby: Sol, Aliena, jego brata Wojtka i ich kuzynkę Agatę. Niektóre z nich trochę poprzycinałam, żeby samoloty były lepiej widoczne. Cieszę się, że się podobają... :)
OdpowiedzUsuńNa pewno sięgnę, gdyż czytałam już całą serię i naprawdę nieźle się przy niej bawiłam. Taka niby młodzieżówka, ale już w sumie nie dla młodzieży nadal fajna :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytalam juz 4 czesci i jestem w polowie 5.Ta ksiązka jest swietna polecam ja wszystkim. I nie jest wcale trudna do zrozumienia :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam całą serię, ale czytaną od początku:) Łatwiej wtedy wejść w świat wróżek. Wiek chyba nie ma tu decydującego wpływu. Ja mam po 40stce i przeczytałam te książki parę lat temu. Gdy moja 8 letnia córka szukała jakieś fajnej pierwszej książki, która by ją wciągnęła, podrzuciłam jej pierwszy tom. Teraz po kilku latach jest zaawansowanym czytaczem, ale Artemisa wspomina z nostalgią. Wciągnął się też młodszy brat...
OdpowiedzUsuń:)