10 października 2011

"Zimowy Monarcha" Bernard Cornwell


Brytania, V wiek po Chrystusie, najmroczniejszy czas w dziejach wyspy. Rzymianie odeszli, ich śladem podążają pogańscy bogowie. Święte ognie gasną - nadchodzi era chrześcijaństwa... Pogrążona w chaosie, podzielona na walczące ze sobą królestwa Brytania z trudem opiera się saksońskiej inwazji. Los wyspy wydaje się przesądzony. Starzejący się władca, Uther, nie ma dziedzica w odpowiednim wieku, który po jego śmierci objąłby przywództwo w walce ze zdradzieckimi Sasami. Jedynym człowiekiem, który może sięgnąć po koronę i zjednoczyć kraj, jest podopieczny czarownika Merlina i nieślubny syn Uthera - Artur. Młody mąż stanu ma przeciwko sobie nie tylko saksońską furię, ale również zawistnych i nieprzychylnych mu ludzi. Uzbrojony w odwagę i honor, zdeterminowany, by ocalić Brytanię przed ostateczną klęską, musi stanąć do nierównej walki nie tylko ze zbrojną potęgą, ale również z siłami, których nie sposób zrozumieć... Nękany wątpliwościami, targany namiętnością, kochany i zdradzany, wielbiony i znienawidzony, Artur jest nie tylko symbolem honorowej walki o ginący świat - jest przede wszystkim człowiekiem z krwi i kości.


   Znowu zawitał na mój blog Bernard Cornwell - tym razem z pierwszą częścią Trylogii Arturiańskiej. I powiem Wam, że gdyby nie studia delektowałabym się lekturą tej książką jak dobrą czekoladą. Powoli rozgryzając kolejne kawałki, smakując słodyczy i rozpamiętując opowieść Derfla przez długi czas, tak samo jak pamięta się emocje towarzyszące zadowoleniu kubków smakowych. Czytelnicza rozkosz.
   Może Wam się to wszystko wydawać dziwne, w końcu książki angielskiego historyka do prostych nie należą, są pełne wyczerpujących opisów, brutalności - brak tu nieziemskich akcentów postaci doskonałych. Merlin nie jest przecież tak uroczy jak Harry Potter, nie mówiąc już o tym, że Artur nie przypomina ani trochę Edwarda Cullena - a jednak, ta książka potrafi wciągnąć i zauroczyć. Tylko czym?
   O prozie Cornwella można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że bije od niej ciepło i romantyzm. Anglia jest zimna, więc i klimat książki prędzej przyprawia o gęsią skórkę ale szczerze mi to nie przeszkadzało. Tak samo jak bardzo subtelne wątki romantyczne, będące zazwyczaj tłem lub drugim planem powieści - i związki, które do prostych nie należały. Cornwell tworzy swój własny świat, maksymalnie zgodny z panującymi wśród historycznych kręgów wyobrażeniami - i do tego całkiem męski. Przez co na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się czarne lub białe. Do czasu...
   I to jest to, czym się delektuję czytając Cornwella - żaden bohater nie jest jednoznaczny i nie ma decyzji, które są optymalne i możliwie dobre. Nawet Artur sławiony w legendach, w tej książce z pozoru wspaniały bohater, w ostatecznym rozrachunku wypada nie tak całkiem dobrze. Jednak w tej powieści moim ulubionym bohaterem jest Derfel - narrator, który opowiadając o swoim autorytecie (Arturze) wplata też do historii swoją przeszłość. Chłopak od małego mieszka u Merlina, marzy o byciu wojownikiem i pragnie by jego panem był osławiony Artur, syn króla Uthera z nieprawego łoża - który w mniemaniu swego ojca przyczynił się do śmierci jego syna a swego brata przyrodniego Mordreda - następcy króla. Jednym zdaniem: wciąż coś się dzieje i nie ma czasu na nudę.
   Podsumowując - albo i jeszcze nie - przepraszam, że nie zdradzałam fabuły ale i tak całkiem sporo jest już w opisie, a gdybym miała skrócić początek to pewnie nie byłoby potem co czytać (100 przewidywalnych stron). Słabo mi idzie recenzowanie, gdy przed oczami mam zegarek i plan zajęć :D Jednak mogę Was zapewnić, że książka jest warta przeczytania wszystkich jej sześciuset stron. I nie musicie się martwić, że jest to tylko nudna historia króla Artura opowiedziana po raz setny z nowymi elementami (chwytami marketingowymi). Cornwell sięga po najlepsze źródła, wspaniale włada piórem i podaje nam dodatkowo na tacy świetnego bohatera-narratora: Derfla. Już dla jego przemyśleń można tę powieść przeczytać :)

12 komentarzy:

  1. Książka bardzo przypadła mi do gustu. Niestety zrobiłam błąd,że nie zaczęłam czytać II części od razu i teraz przy jego czytaniu trochę się gubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama niedawno wyrzucałam z siebie wrażenia z lektury, a tu Twoja recenzja. Świetna książka, mroczna Anglia przeraża i przyciąga, a bohaterowie zdają się być zbyt prawdziwi i różnorodni. Drugi tom już na mnie spogląda. Nic, tylko brać i czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja choćbym nie wiem jak bardzo chciała, nie potrafię odnaleźć się w historycznych klimatach, dlatego mimo zachęcającej recenzji zmuszona jestem odpuścić sobie tę pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedyś się za to wezmę,zobaczymy. Zapraszam Cię na mój blog z recenzjami książek;) {centerbook.blog.onet.pl}

    OdpowiedzUsuń
  5. Cały cykl ogromnie przypadł mi do gustu i zachęcił do zapoznania z kolejnymi seriami autora.

    PS Artur wcale nie jest przeciwieństwem E. Cullena. Z jakiegoś powodu Pattinson bardzo mi pasuje do roli "uroczego bękarta"

    OdpowiedzUsuń
  6. Stayrude - a więc widzę, że pewnie popełnię ten sam błąd, albo przeczytam za rok jeszcze raz... xD

    Agna - a widzisz, jak się zgrałyśmy w czasie :) Zdecydowanie się z Tobą zgadzam i zazdroszczę posiadania drugiego tomu :)

    cyrysia - szkoda, omija cię naprawdę wiele.

    Miravelle polecam na przyszłość!

    Matt - ja też, tylko jeszcze nie wiem jak :D

    Dusia - no może, ja go nie odbierałam tak jak Edwarda, był dla mnie bardziej mroczny i bezwzględny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Też tak czasem mam, że czas nagli, a tu ciężko wymyślić cokolwiek, co mogłoby opisać książkę - nawet jeśli ta ma 600 stron ;) Ostatnio polubiłam książki o zabarwieniu historycznym. Zimowy monarcha? Czemu nie? :)
    PS. Szablon jest genialny, zwłaszcza nagłówek! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. http://anne18-recenzentka.blogspot.com/ nowa wersja bloga

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach Martuchna! :* Buziaki wielkie, bo gdyby nie Ty to ja nawet nie wiedziałabym, że biorę udział w tym konkursie, a co dopiero, że zaszłam tak wysoko! To strasznie miłe, że ktoś docenił mojego bloga :) A startuję z niezłymi przeciwnikami!

    A co do książki to cieszę się, że wpadła Ci w oko :) Mam nadzieję, że przeczytasz kolejne części!
    Buziaki studentko:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam okazję czytać. Osobiście nie przypadła mi do gustu.
    Pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że faktycznie może być troszkę ciężka w odbiorze, ale i tak chciałabym ją przeczytać...

    Pozdrawiam

    Sol

    PS. Zauważyłam, że ostatnio blogger szwankuje, tzn. gdy ktoś ma mój blog w linkach na stronie, to nie aktualizują mu się tam moje wpisy (widać link do jakiegoś starego, a nowe się nie pojawiają). Na moim blogu również wyświetlają się nieaktualne wpisy niektórych osób na liście linków. Czy Ty też zaobserwowałaś coś takiego? Pytam, kogo się da, bo chcę wiedzieć, ile osób zauważyło lub ma podobny problem i czy da się z tym coś zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wydaje się być ciekawa, ja jednak nie gustuję w historycznych książkach.. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)