21 kwietnia 2012

"Kradzione róże" Anna Łacina

Studentka medycyny wyjeżdża na wymarzone wakacje do Grecji. Tymczasem jej młodsza siostra jak co roku wyrusza do Częstochowy. Po raz pierwszy nie towarzyszy jej nikt z rodziny. Tej pielgrzymki nigdy nie zapomni... 
Co może się przytrafić wśród starożytnych ruin i zapierających dech w piersiach krajobrazów? Czy aby uchronić kogoś przed niebezpieczeństwem wystarczy po prostu mocno kochać? Jak poradzi sobie rodzina wystawiona na poważną próbę? 

Anna Łacina tym razem szuka odpowiedzi na pytanie, na czym polega odpowiedzialność i na ile można zaufać drugiej osobie.



   Dlaczego piszę recenzję tej książki, skoro obiecałam sobie, że tego nie zrobię, a od czasu jej czytania minął ponad miesiąc? Bo trzeba! Mam zamiar przekonać Was po raz kolejny, że polska literatura wcale nie jest taka zła jak ją malują. Po prostu z zagranicy dostajemy mocno przesiane bestsellery (zdarzają się wyjątki!) a tutaj sami musimy oddzielać ziarno od plew i sprawdzać, czy wydawca miał rację. Dlatego też czytanie polskich dzieł jest swego rodzaju wyzwaniem - rzadko wiemy, co nam się trafi. 
   To była przygoda! "Kradzione róże" tak mnie zauroczyły, że czytałam je w każdej pozycji i w każdym miejscu, w którym akurat byłam. Na swoim łóżku, na fotelu w salonie (żeby nie było, że się od rodziny alienuję), przy stole w kuchni (bo akurat mama z siostrą gotowały obiad więc wspierałam je mentalnie...). Chciałabym wymieniać dalej, ale powieść pani Łaciny jest tak genialnie napisana, że wchłania się ją błyskawicznie i ze smakiem. Tak jak czekoladę, jest słodko, smacznie i nawet nie wiesz kiedy zjadłaś cały przydział.
   Co powiedzieć o bohaterach? Pamiętam tylko tyle, że czytając o rodzinie dziewczyn przychodzili mi do głowy Borejkowie. Pięć córek dobrze wykształconych i wychowanych, sympatyczni rodzice, pełna kultura - czyli tak powinna wyglądać normalność. Jednak w tę prawie sielankę wkrada się ktoś, kto pragnie tylko cierpienia innych osób. Ktoś, kogo cieszy naiwność innych i potrafi wykorzystać ją chyba ponad wszelkie granice. Chłopak o wielu imionach - zmora rodziców dziewczyn w całej Polsce. Oby żadna z Was, kochane, nie trafiła na takiego księcia.
   Róża, przyszła pani ogrodnik, jest dobrym człowiekiem; współczuje, pomaga, jest zawsze gotowa do działania. Napotkany w Częstochowie nastolatek, przedstawiający się jako pielgrzym chory na raka, wzbudza w niej litość jednak na początku nie jest ona pewna, czy powinna iść z nim jeszcze do Łagiewnik. Chłopak - o ciekawym imieniu, Ariel - bardzo sprytnie przekonuje ją do swych racji, by potem w ramach ucieczki przed "złymi ludźmi" ciągnąć ją za sobą po całym kraju...
   Jaśmina, starsza siostra Róży i studentka medycyny, w te wakacje wyjeżdża do Grecji razem z grupką znajomych. Wśród ludzi z jej paczki znajduje się Romek, jej były chłopak i wielka miłość (wciąż i niezmiennie). Dziewczyna czuje się więc nie do końca komfortowo. Do tego przez różne przygody plan wycieczki po kraju będącym kolebką cywilizacji wciąż się zmienia, a czas leci. No i co będzie z tym Romkiem nieszczęsnym?
   Nie powiem nic więcej o fabule bo już i tak pewnie zdradziłam zbyt wiele. Uwierzcie mi na słowo, i kilku innym molom z http://www.ksiazkimlodziezowe.fora.pl że czytając tę powieść aż ciarki po ciele przechodzą, i człowiek łapie się za głowę nie mogąc uwierzyć w to co czyta - bo to wszystko jest takie nieprawdopodobne, choć pewnie prawdziwe. Jeżeli chcecie przeczytać coś, co wstrząśnie Wami do głębi, a nie cieszy Was widok flaków na wierzchu, to książka idealna już czeka. Nie dajcie się zwieźć sympatycznej okładce. Kradzież to kradzież, a po tej róże nie będą już takie same...


Zabrzmiało złowieszczo? Wybaczcie! Mam czasem skłonności do dramatyzowania :) 
Pozdrawiam i do napisania!
Marta
   

13 komentarzy:

  1. Nie znam dobytku literackiego pani Anny, chociaż planuję ją zaprosić za jakiś czas do swojego piątkowego kącika z pisarzem :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie słyszałam o tej autorce, ale widzę, że muszę to nadrobić. Fabuła brzmi niebanalnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nawet brałam udział w konkursie w którym można było wygrać tę książkę, ale niestety mi się nie poszczęściło. Cieszę się, że upewniłaś mnie w tym, że książkę warto przeczytać. A do polskiej literatury już się przekonałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez Annę Łacinę zraziłam się do książek polskich autorów, więc jej samej mówię stanowcze "nie!".

    Pozdrawiam, Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chyba wiem :) Tam występuje Klaudia i nie jest to sympatyczna postać :)

      Usuń
  5. Czytałam "Czynnik miłości" tej autorki i całkiem miło wspominam tę pozycję, więc "Kradzionym różom" również dam szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Do tej pory czytałam tylko Czynnik miłości i pomimo naprawdę niesamowitych chęci i wielkiej wiary, książka mnie nie powaliła. Po prostu taka tam lektura. Może kiedyś i na te biedne kradzione róze się skuszę, ale nie jest to priorytet ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro "kradzież to kradzież" to muszę przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lipcowa Truscaweczka3 cze 2012, 18:41:00

    Jeszcze nie czytałam, ale na pewno przeczytam. Teraz czytam inną książkę tej autorki i jak na razie wszystkie mi się podobały (czytałam 2, a właściwie 1,5 bo jestem w połowie "Czynnika miłości")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się muszę za tym właśnie "Czynnikiem" rozejrzeć bo strasznie jestem ciekawa :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  9. Kto wie, może znowu dopisze Ci szczęście w jakimś konkursie ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)