23 stycznia 2013

"Przez burze ognia" Veronica Rossi


Aria żyje w Reverie – rozwiniętym technologicznie świecie oddzielonym od dzikiej natury szczelną kopułą. Jak wszyscy Osadnicy spędza czas w wirtualnych Sferach dostępnych tylko za pomocą specjalnego Wizjera. Kiedy zostaje wygnana za przestępstwo, którego nie popełniła, wie, że śmierć jest blisko.

Perry jako Wykluczony musi walczyć o przetrwanie w brutalnym świecie plemiennych wojen, kanibali i eterowych burz. Udaje mu się przeżyć tylko dzięki wyjątkowym zmysłom pozwalającym wyczuć niebezpieczeństwo i ludzkie emocje.

Drogi Arii i Perry’ego się przecinają. Tylko Perry może ocalić dziewczynę od śmierci. Tylko Aria może pomóc mu odkupić winy. Razem rozpoczynają niebezpieczną podróż…

   Chociaż lektur czekających na przeczytanie mam w kolejce wciąż za dużo a science-fiction to zazwyczaj w moim przypadku jedna wielka porażka, zachęcona abstrakcyjną fabułą, antyutopią i zdecydowanie wiedziona czystą, ludzką ciekawością dałam szansę Veronice Rossi. W czasie gdy sesja rozciąga swe macki na coraz to szersze kręgi studentów, zmuszając ich do kolejnych powtórek i nieprzespanych nocy, gdy od laptopa bolą oczy a w głowie się kręci ja postanowiłam zamienić notatki na dość grubą, futurystyczną powieść "Przez burze ognia".
   Dlaczego zarwałam nockę, dopiero o piątej rano odkładając na półkę książkę z gatunku science-fiction? Bo w końcu znalazłam jakieś plusy w teorii budowanej na nauce. Ta jest MOŻLIWA, prawdziwa, zbudowana na zależnościach przyczynowo-skutkowych. Naprawdę, autorce należą się brawa za ruszenie głową i wymyślenie czegoś w miarę prostego a jednak interesującego. Ale od początku - o wciągającej fabule trzeba też wspomnieć. 
   Aria [imię nieprzypadkowe, dziewczyna została genetycznie zaprojektowana do pięknego, operowego śpiewu] jest odważna, mądra (znowu dzięki matce, pani genetyk) i oprócz tego w Podach się nie wyróżnia. Nie zna ojca, ale nie jest to nic szczególnego w jej czasach, rozmnażanie nie wygląda tak jak teraz. Cały świat jest po swego rodzaju apokalipsie, ci, którzy przeżyli wychowują się w sterylnych warunkach i żyją na bardzo ograniczonej przestrzeni. Stąd sfery - światy, w które mieszkańcy Reverie mogą uciekać, mogą w nich żyć i spotykać się z innymi. Ale ile można tak żyć? Niektórzy zaczynają tracić jasność myślenia w poszukiwaniu wrażeń i w ten sposób Aria zostaje wplątana w nielegalną zabawę, która kończy się tragicznie.
   Dziewczyna zostaje wygnana z Podów do Umieralni, czyli po prostu na zewnątrz Reverie. Powinna zginąć natychmiast, ale dziwnym trafem udaje jej się przeżyć. W międzyczasie dzieje się naprawdę wiele - ale wy musicie przeczytać to osobiście. Poznanie Perry'ego, odrobinę zbuntowanego Wykluczonego o wielkim sercu również pozostawiam ciekawym lektury. To postać dość złożona, walcząca z samym sobą, zamknięta. Przekonywałam się do niego jakiś czas - nie było łatwo. Aria również powoli zdobywała mój podziw. Początki były trudne i bałam się sztucznej, wydumanej fabuły. Czas mija, a wrażenia mam coraz lepsze i chcę więcej, jak najszybciej.
   Jeżeli zastanawialiście się nad tą książką i opis Was zaciekawił, brnijcie w to dalej :) Obiecuję, że niejeden umysł ścisły doceni biologiczne aspekty nowego świata, ewolucję mózgu i całe science-fiction w tej książce. Poza tym piękna historia, choć czasem smutna i tragiczna, nieszablonowi bohaterowie, których dylematy są również naszymi rozterkami. Wciągnęłam się i żal było odkładać tę książkę, chociaż oczy łzawiły a mój mózg mówił: "idź już spać, jutro też jest dzień". Polecam! :)