Małżeństwo Stephanie Plum trwało jedynie piętnaście minut. Kolejny kwadrans pozwolił jej złożyć pozew o rozwód w nadziei, że nigdy więcej nie zobaczyć swojego ex. Okazuje się, że to tylko pobożne życzenie. W dziwnych okolicznościach Stephanie zostaje posądzona o zabójstwo byłego męża. Oto skandalistka Stephanie Plum i jej zwariowane przygody.
Najdroższa Janet. Jak Ty to robisz, że każda część tej serii jest taka dobra? To podejrzane, troszeczkę, ale gdy tak się dłużej zastanowić… Masz asa w rękawie. Niewątpliwie.
Masz Komandosa.
Chociaż teoretycznie to Steph jest najważniejsza i to jej talent do pakowania się w kłopoty gwarantuje nam, że nudzić się nie będziemy, to osią wydarzeń w tej części jest Komandos. [To tylko i wyłącznie moja teoria – nie musi być prawdziwa].
Nasza bohaterka musi znowu spotkać się ze swoim znienawidzonym byłym mężem, bo takie zlecenie otrzymała od kubańskiego przystojniaka. Jej zadaniem jest podłożenie podsłuchu prawnikowi i wszystko mogłoby pójść gładko: pod przykrywką, na luzie, udając, że niby to normalne, że Steph nie chowa urazy… ale jej gorąca krew bierze górę i Dickiemu nieźle się obrywa za zdradę ze znienawidzoną Joyce. No w końcu zasłużył na to manto.
Pech jednak chciał, że jakiś czas później Dick Orr znika w niewyjaśnionych okolicznościach. A Steph, z racji swojego wybuchu, staje się główną podejrzaną. Dodatkowo, z jej szczęściem, kłopoty zamiast się rozwiązywać, mnożą się jak grzyby po deszczu. Wkracza zatem do akcji Komandos, który ma za zadanie chronić Stephanie, a że przy tym cały czas narusza jej granice prywatności i drażni swoją seksualnością, podtekstami i wymownymi gestami… Cóż.
Mało mówi się o tym, jak bardzo na książkę wpływa tłumaczenie, a zatem powiem: tłumaczenie Dominiki Repeczko jest idealne i wpływa na śliwkowe książki znacząco! Humor typowo amerykański przedstawiła w jak najbardziej przyswajalnej formie i nie ma kawału z którego bym się nie śmiała w książkach Evanovich. Nie ma. Lekka forma, dobry żart, komandosowe: „Babe” przerobione na: „Dziewczyno” i wiele, wiele innych. Pani Repeczko należą się ogromne brawa. Jej tłumaczenie jest po prostu lepsze od poprzedniego.
Ale wróćmy do mojej teorii. „Złośliwa trzynastka” jest przez Komandosa namagnesowana. Po prostu. A Janet Evanovich jak zwykle igra z ogniem i dolewa tej oliwy, i podsyca. Na dokładkę, jak wisienkę na torcie, przedstawia nam cały wachlarz NSów z przeróżnymi hobby. I gdy robi się gorąco, jak kubłem zimnej wody traktuje biedną Steph, przydzielając jej najgorsze sprawy. A my z boku przyglądamy się, złośliwie, i czekamy jak ona z tego wyjdzie. Bo na pewno nie z całym samochodem.
Wiem, że ktoś mógłby się przyczepić, że schemat jest zawsze ten sam. Może? Jakby tak rozkładać to na części pierwsze, to pewnie byłoby to prawdą, ale… po co? Śliwka ma zapewniać rozrywkę i to nieodmiennie robi. Już nie mogę się doczekać „czternastki”, bo jej premiera przypada na prawie najgorętszy okres na uczelni. A co to oznacza? Notatki na bok. Stephanie Plum nadchodzi.
Jeeez, tak sobie czytam te Twoje recenzje Śliwki i czuję się tylko bardziej winna, że wciąż nie zaczęłam czytać tej serii. Po maturze zacznę czytać, no po prostu muszę! I tak, powinnam teraz kuć słówka na angielski, ale who cares :P
OdpowiedzUsuńO nie nie, żadne "who cares", matura ma być na 100% :P :D
UsuńAle tak, MUSISZ, przeczytać tę serię.
Oj tam, akurat angielskim się najmniej martwię :P Ewentualnie obawiam się tego, że na pytanie zadane przez komisję odpowiem ,,yep" albo ,,nah" z przyzwyczajenia xD
UsuńA serię obiecuję, że zacznę czytać jak tylko uporam się z maturą ;)
UsuńYep :D Ach ta dzisiejsza młodzież... xD
UsuńW nocy skończyłam dwunastkę i zaczęłam trzynastkę, do niedzieli powinnam skończyć, ale ciekawa jestem co się stało z Dickiem:D ktoś mu wreszcie nakopał?!
OdpowiedzUsuńI zgadzam się, że tłumaczenie jest świetne! Jak zobaczyłam, że w poprzedniej wersji Komandos jest Leśnikiem!!! to z wrażenia padłam:)