12 kwietnia 2015

"Śmierć przybywa do Pemberley" Phyllis Dorothy James

P.D. James wkracza w świat Dumy i uprzedzenia Jane Austen. Akcja sequela rozpoczyna się sześć lat po ślubie Elizabeth i pana Darcy’ego.
Niestety, okazuje się, że nie prowadzą oni tak szczęśliwego życia, jak moglibyśmy oczekiwać. Prócz niedopowiedzeń, intryg, zazdrości i rozczarowania swym związkiem główni bohaterowie napotykają też trudności zupełnie innej natury. Widziane w pobliskim lesie widmo zapowiada nieszczęścia, w tym zabójstwo jednego z członków rodziny. Przepełniona miłością, zazdrością, kłamstwem i cierpieniem "Śmierć przybywa do Pemberley" uwodzi czytelnika, który z wielką łatwością wkracza w ten XIX-wieczny świat i dzieli z postaciami ich namiętności, lęki i nadzieje.

Tak bardzo nie wiem jak zacząć, że piszę co przysłowiowa "ślina na język przyniesie". Jednak uprzedzam, to nie dlatego, że książka jest zła. Może nie postawię jej na półce z ulubionymi, fakt. Może nie polecę jej każdej koleżance, która zapyta mnie, co dobrego ostatnio czytałaś. Ale to nie wina książki, bo widać, że autorka nieźle się nad nią napracowała i cała intryga jest nie do przewidzenia. Zapewniam, zakończenia nikt by nie przewidział. Po prostu, brakowało mi tego czegoś. Tego błysku w oku, czarującego uśmiechu.
Zaczyna się leniwie, spokojnie, sielankowo. Elizabeth jest panią na włościach - dobrą, łagodną, lubianą przez służbę, kochaną przez męża i dzieci. Jej mąż ma analogiczne cechy. W telegraficznym skrócie, bo ich przemyślenia świadczą o zgoła innej sytuacji. Ale ogólnie, jest dobrze. Może i widmo wojny nieco wpływa na nastroje i utrudnia decyzję co do organizacji corocznego balu (bo wiadomo, że na każdy bal czekało się z niecierpliwością i podekscytowaniem) jednak nie na tyle, żeby go nie zorganizować. A zatem przygotowania idą pełną parą. Służba uwija się jak w ukropie. Sprzątanie, gotowanie, pieczenie, czyszczenie sreber... 
I nagle wszystko rozpada się jak domek z kart. Pod dwór podjeżdża powóz z Lydią, siostrą Elizabeth, krzyczącą, rozhisteryzowaną, płaczącą. Bowiem Wickham, jej mąż, w trakcie podróży do Pemberley wybiegł z powozu za przyjacielem i chwilę później w lesie rozległy się strzały. Darcy wraz z przyjaciółmi jadą na miejsce, by rozwikłać tajemnicę i przywieźć ewentualnych rannych. To, co widzą po przybyciu, przez wiele miesięcy nie pozwoli im spokojnie spać.
Wiecie już mniej więcej, czego się spodziewać, a zatem przejdźmy do samych wrażeń. Po pierwsze plusy: nic nie jest jednoznaczne i każdy ma coś za uszami. Każdy z czymś się zmaga i o czymś nieustannie myśli. Po drugie: książka jest napisana po austenowsku, zdecydowanie. Po trzecie: zaskakująca fabuła - i bohaterowie, którym nie można zaufać. Takie zalety przychodzą mi na myśl po tygodniu od czytania.
Jednak niestety, na coś muszę ponarzekać. A mianowicie, dłużyzny. Przeczytałam gdzieś, że ich nie ma, wszystko jest takie dynamiczne i do tego każde zdanie jest ważne. Hmm... Mam inne zdanie w tej kwestii, ale nie jest tak tragicznie jak mogłoby się wydawać. Drugą moją uwagą jest, no cóż, brak dynamiki. Śledztwo mozolnie się toczy, dowiadujemy się dużo o tym, jak wyglądają realia sądowe i co się dzieje w przypadku dochodzenia ale... mało o samej sprawie. Czytelnik nie ma szans na rozwiązanie zagadki morderstwa. Za to jesteśmy na bieżąco z przemyśleniami Darcy'ego i Elizabeth, którzy z perspektywy czasu oceniają swoje decyzje. I tutaj uśmiech do autorki, bo niegdysiejsza panna Bennet, była w pewnym sensie "łowczynią majątków". Cóż, tak wyszło ;)
Podsumowując. Jest dobrze, mogło być lepiej. Albo to ja źle trafiłam. Lubię Austen. Kocham Perswazje. A tutaj, gdzie podobno autorka najlepiej oddaje realia i styl Austen, nie mogłam się odnaleźć i z książki, na którą najbardziej ostrzyłam pazury pozostała powieść, z której niczego nie wynoszę. 
Powstał serial BBC i jeżeli będzie okazja, chętnie go sprawdzę - może po jego obejrzeniu bardziej docenię książkę, którą - przyznam ze skruchą - czytałam na raty. 

A Wy czytaliście tę książkę? Macie o niej lepsze zdanie? Dajcie znać co mi umknęło :)

9 komentarzy:

  1. Ja nawet za "Dumę i uprzedzenie" nie mogę się zabrać, więc o tej książce nawet nie myślę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że chyba serial bardziej by mnie zainteresował niż książka. Jakoś tak ostatnio czytać lubię tylko lekkie rzeczy z dużą ilością akcji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba też, ale to dlatego, że ostatnio ciężko mi się skupić na czymś konkretniejszym...

    OdpowiedzUsuń
  4. To tak jak ja :D Ale to dlatego, że - jak pisałam - oglądałam wszystkie filmy i seriale nawet po kilka razy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, mnie to niestety nie wychodzi. Nawet trzeciego sezonu House of Cards nie skończyłam, choć jestem ciekawa finału. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam seriale, których nie daję rady skończyć, ale Jane Austen nigdy nie mówię "nie" :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam i jakoś nie mam ochoty. Mam wrażenie, że autorka zburzy mi piękną wizję zbudowaną podczas lektury "Dumy i uprzedzenia";) Po co wracać do Darcy'ego i Elizabeth po latach (nawet w taki nietypowych okolicznościach) ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Może tak być ;)
    E tam, czasem można, właśnie żeby poczytać kryminał z tego okresu :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem na tak! Koniecznie muszę przeczytać książkę, mimo że zapewne świat Elisabeth i Dracy'ego będzie pozbawiony tamtej magii pani Austen.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)