27 września 2011

"Wschodzący księżyc" Keri Arthur

"Wschodzący księżyc" jest pierwszą z serii dziewięciu książek o Riley Jenson.

Riley Jenson, na co dzień zatrudniona w biurze Departamentu Innych Ras w Melbourne, skrywa niezwykłą tajemnicę. Jest rzadko spotykanym połączeniem wilkołaka i wampira, ale jej wilcza natura dominuje.
Nie chce być Strażnikiem, jak jej brat bliźniak, Rhoan, który musi zabijać, aby ochraniać ludzi. Jednak nie zawsze okoliczności sprzyjają naszym planom, czasem życie decyduje za nas…
Zbliża się pełnia, która wilczą część Riley bierze w posiadanie i doprowadza do burzy zmysłów. Gdy Rhoan znika w trakcie misji, a tajemniczy, nagi i niezmiernie pociągający wampir staje na progu jej mieszkania, Riley wie, że zbliżają się kłopoty. Aby odszukać brata, angażuje się w sprawę tajemniczej śmierci Strażników Departamentu. Jakby tego było mało, okazuje się że pojawił się niebezpieczny szaleniec ogarnięty obsesyjną myślą stworzenia doskonałej istoty powstałej z połączenia kilku genów nieludzi…


   Na niebie pojawia się księżyc w pełni, a ona czuje każdą komórką swojego ciała, że z tym pragnieniem długo nie będzie mogła walczyć. Pragnieniem seksu! ^^ - Jeżeli te słowa mojego autorstwa jeszcze Was nie odstraszyły to bardzo dobrze. Oznacza to, że jesteście gotowi, by zapoznać się z książką, którą najkrócej można określić jako: pornografia paranormalna. Może to mocne słowa, i gdybyśmy akcję powieści przenieśli o tydzień do tyłu lub do przodu, to wszystko wyglądałoby całkiem inaczej, spokojniej i tylko odrobinę "seksownie" - jednak teraz... Teraz nie ma odwrotu - do pełni księżyca został tydzień, ten tydzień, który wilkołaki zmusza do prawie nieustannej prokreacji pod osłoną nocy. Gdy czują na skórze poświatę księżyca, nie mają innego wyjścia jak tylko zaspokoić głód seksu - w innym wypadku, stają się głodne krwi.
   Riley jest szarą myszką. W pewnym sensie. Prowadzi burzliwe życie, jednak ukrywa je przed znajomymi z pracy, gdzie robi tylko za marną łączniczkę. Ale dla zwykłego śmiertelnika jest ona wręcz dziewczyną lekkich obyczajów (równocześnie spotyka się z dwoma wilkołakami - Talonem i Mishą, a było ich wcześniej jeszcze więcej). Brzmi ciekawie? Dniem łączniczka vel sekretarka w biurze Departamentu d/s Innych Ras w Melbourne, a nocą wilczyca o nieokiełznanym apetycie na seks. Gdyby tego było mało - Riley jest mieszańcem, czyli pół-wampirem i pół-wilkołakiem. Zatem posiada cechy obu tych ras - co mnie niezmiernie irytowało, same pozytywne.
   Jednak nie bójcie się, seks jest tłem tej powieści - bo gdyby zagłębiać się w gatunki literackie to są tutaj elementy kryminału, sensacji, romansu i fantastyki. Miks, który trzyma w napięciu od samego początku do końca - bo jak tu się oderwać od książki w połowie misji/pościgu/ucieczki/walki/stosunku? Wracasz po przerwie i musisz cofnąć się kilka stron, żeby znów być na bieżąco. Lepiej się nie oddalać :)
   A wszystko zaczyna się, gdy Riley wracając do domu, ma złe przeczucia co do brata. Wiążą ich bliźniacze więzi i oboje czują, gdy dzieje się coś złego lub dobrego w ich życiu. I teraz właśnie jest taki niepewny moment. Żeby tego było mało, na progu swojego mieszkania Riley spotyka nagiego i ubłoconego wampira, który nie pamięta, co mu się stało. Na szczęście pogłoska o zapraszaniu wampirów do domu jest prawdziwa więc brudny jegomość zostaje przez noc za progiem mieszkania, a Riley usycha z tęsknoty, za ciałem do przytulenia. Rano w pracy wypytuje swojego szefa - i szefa swego brata - o tego ostatniego jednak nie dostaje jasnej odpowiedzi. Nie jest strażniczką, tak jak powinna być wg jej szefa, widzącego w niej ogromny potencjał. Cóż, strażnicy zabijają, a Riley tego nie chce. Ale będzie zmuszona, bo jej brat wpadł w nie lada tarapaty.
   Wyobraźcie sobie, że prawie opętana żądzą seksu wilczyca musi jednocześnie zaspokajać swój głód i w przerwach ratować brata razem z wampirem, który powoli odzyskuje pamięć. A do tego jest koszmarnie przystojny. Jednak Quinn, bo tak się nazywa ten wampir, nie czuje tego samego co Riley, bo ma bardzo złe wspomnienia związane z wilczycami. Skomplikowane? Cóż, to nie jest lekka książka. Główna bohaterka cały czas musi mieć się na baczności, bo dotychczasowi przyjaciele okazują się knuć przeciwko niej.
   Co powiedzieć więcej? Jeżeli chodzi o fabułę, to i tak się zapędziłam. Po prostu - będzie się działo. Jednak od strony technicznej nie powiedziałam jeszcze prawie nic, a zatem...
   Zaskoczył mnie styl - to nie jest książka pisana jak romans paranormalny. Język Arthur jest dojrzały, kompletny i szczegółowy. Z racji tego, iż Riley jest narratorką, to często zdarzają się powtórzenia (ale nie słów - myśli). Bohaterowie są ciekawi i różnorodni, trochę wyidealizowani, jak to w bajkach bywa... rzec by się chciało, jednak do tego jestem już przyzwyczajona. A świat przedstawiony jest spójny i dobrze przedstawiony - przyszłość, daleka najprawdopodobniej, potwory i ludzie żyją w symbiozie... Ciekawe :)
   Podsumowując - pierwsza część cyklu Zew Nocy wydaje się obiecującym prognostykiem dla kolejnych części. Autorka zakończeniem otworzyła sobie furtkę dla dalszych powieści, zastawiając parę niedopowiedzeń, jednak czytelnik może czuć się po zamknięciu książki nasyconym. Przez jakiś czas...

19 komentarzy:

  1. Mnie jakoś też do niej nie ciągnie. Aczkolwiek to nie wina erotyki. Tak jakoś... :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka nie jest zła, stanowi jakąś bazę dla dalszych części, ale jako powieść pojedyncza też daje radę ;) Ale Troszkę za dużo w niej seksu, jak na mój gust

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tę książkę i mimo kilku zastrzeżeń, nawet nieźle ją wspominam:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wielką ochotę na tę serię, ale jakoś ciągle zebrać się nie mogę, żeby wyjść na łowy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Już od dłuższego czasu mam na nią ochotę, ale jakoś nie wpadła mi jeszcze w ręce, chyba muszę się bardziej postarać, bo Twoja recenzja jest zachęcająca ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja już ją mam ;) i zamierzam niedługo czytac :)
    Co ciekawego robisz w Krk?

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo, że całkiem niezła to raczej nie przeczytam, jakoś spadł mój zapał co do niej i w ogóle już nie chce mi sie jej przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogłabym skopiować komentarz Matta i wkleić tutaj ;-) Mam dokładnie takie same odczucia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja całą serię przeczytałam po angielsku i naprawdę mi się spodobała - za tempo akcji, różnorodność świata (gatunków) i nieprzewidywalność wątku romantycznego. Jeśli spodobała Ci się część pierwsza, pewnie i reszta przypadnie Ci do gustu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej nie sięgnę po tę książkę. Mam podobne zdanie jak zaczytana. Jakoś nie przemawia ona do mnie.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Matt - cóż, zmuszać Cię nie będę. Ale może gdyby wpadła w Twoje ręce.. :)

    zaczytana-w-chmurach - ale jesteście nieprzekonywalni. Przy seksie można zamknąć oczy :)

    Dusia - trochę dużo ale taki już jej urok :)

    kasandra_85 - no to tak jak ja :)

    Natula - hmm... lenistwo - rozumiem :) Ale może kiedyś? Już niedługo trzecia część, byłby taki przyjemny komplecik pod choinkę :)

    kamykowy - oj tak, trzeba się postarać :)

    Gosiarella - trzymam Cię za słowo, a w Krakowie będę studiować. Na razie przyzwyczajam się do akademika... i akademikowej łazienki... xD

    Tristezza - może jeszcze kiedyś dasz jej szansę :)

    Patka - o nie nie! nie zgadzam się na żadne kopiowanie ^^

    viv - po angielsku?! wow! mam takie samo zdanie co do wątku miłosnego, nieprzewidywalny i to bardzo ;D
    Przede mną część druga jeszcze, obym tylko znalazła czas :)

    paulamore - szkoda, ale może kiedyś Cię jeszcze do czegoś zachęcę ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka mi się podoba, okładka również jest fajna;) Jak ją kiedyś gdzieś spotkam, to z pewnością przeczytam;d Zapraszam Cię na mój blog z recenzjami książek. Najnowsza notka jest o nowościach w świecie książek, może Cię coś zainteresuje;) {centerbook.blog.onet.pl}

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam chyba pierwsze sześć części - mam szczęśliwie dostęp do angielskojęzycznych wersji. Ogólnie pozytywnie, seksu sporo, ale po książkach Laurell Hamilton (Anita Blake i Merry) się przyzwyczaiłam i raz na jakiś czas mi nie przeszkadza. Akcja zdecydowanie się w późniejszych częściach rozkręca. Jest kilka nowych i ciekawszych wątków. Pisałam o niej i o opowiadaniu "Dream" (narracja Quinna) u siebie. Zapraszam: http://zaczytanaja.blogspot.com/search/label/Arthur%20Keri

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja z wielką chęcią po nią sięgnę :D Coś czuje, że będzie bardzo interesująco :D Może nie jakoś na zasadzie 'oh', 'ah' i coś tam coś tam, ale nie będzie to też poziom '2/10', dlatego daje jej szansę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Żadne tam wow - to językowo dość prosta seria, więc jeśli studia okażą się nudne/niewymagające, po części drugiej i trzeciej (będzie wydana w październiku, prawda?) po polsku, zachęcam do podjęcia próby w oryginale :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Planowałam kiedyś ją przeczytać, ale do tej pory nie udało mi się jej zdobyć. Myślę, że mogłaby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej kochana!

    To będzie troszkę długi komentarz :D Po pierwsze chciałam bardzo podziękować za list i za książkę! Oraz czekoladkę! Naprawdę się nie spodziewałam. Przyznam, że przesyłka dotarła do mnie już w środę, wybacz, że nie napisałam nic wcześniej, ale zaraz się z tego wytłumaczę. Dopiero teraz znalazłam chwilkę odetchnienia.

    W środę otrzymałam Twoją paczkę, bez adresu zwrotnego ani nic, myślałam, że to może efekt "Z książką przy kominku" a jednak nie! :) Otworzyłam liścik, przebiegłam okiem, zauważyłam 666 :D Także już wiedziałam o co chodzi. Podkreślam 6, bo będzie ona odgrywała ważną rolę w tym dniu. Zakładka jest super, serio! Natrudziłaś się chyba troszkę z tym "We *serduszko* books" co? Cudowne! Mam pytanie: zakładkę lakierami do paznokci zdobiłaś? No i dziękuję za książkę! Bo książek nigdy nie za mało :) Na pewno przeczytam. Wydaje się to być świetna pozycja dla odprężenia - coś w stylu książek Ewy Nowak.
    I teraz przechodzę do sedna sprawy. Miałam egzamin na prawo jazdy w ten dzień na 14:30 :D Pojechałam z dziadkiem, bo tata nie chce myśląc, że przynosi mi pecha, mama nie jeździ ze mną na egzaminy, koleżanka z chłopakiem byli ostatnio... także pojechałam z dziadkiem. Jak tylko weszłam do sali, nawet nie stresując się za bardzo, kazałam dziadkowi iść do auta i nie patrzeć na mnie. Pogoda była świetna. Poszłam do auta nr 66. Łuk idealnie, wzniesienie też, jedziemy dalej. Po 28 minutach wracamy... i zdałam :D!! Jaka moja ulga była niewysłowiona... tak niewysłowiona, że się popłakałam w tym aucie :D Pan się śmiał i mówił, że może mi dać dwóję jeśli nie chcę, ale podziękowałam i uciekłam. Dziadek mówi, moje 66 lat! Trzymałem mocno kciuki - to się musiało udać :D Ufff :) Teraz tylko czekam 3 tygodnie na wydanie blaszki, za którą zapłaciłam 87 zł.. przesada, no ale ok. Lepiej 87 niż 120 :D za kolejny egzamin.

    A przy okazji, czy wiesz, że któregoś października wychodzi kolejna część z tego cyklu!? Ja już swoją turę wspaniałych książek od Wydawnictwa Erica przeczytałam i teraz jedzie do mnie nowa paczka, w której jest jedna przedpremierowa pozycja ! :) Niestety 3 tomu Riley nie mam w tej przesyłce, alee.. to przy kolejnej okazji!

    Twoja recenzja bardzo jest zachęcająca, przyznam, że tylko szybko przebiegłam wzrokiem, bo przecież i mnie za chwilę czeka czytanie i recenzowanie tych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kompletnie mnie nie interesuje ten cykl. Pomimo masy pozytywnych recenzji, nie jestem w stanie się do niego przekonać.

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Muszę powiedzieć, że to wysoce niebanalny i zabawny pomysł na książkę... :D :D :D I fajne określenie znalazłaś. Okładka też nieziemska.

    Pozdrawiam

    Sol

    PS. Zapraszam czasem do mnie:
    http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/

    Ponadto przez cały październik (czyli od jutra) będzie u mnie trwał konkurs z fajnymi nagrodami. Będzie mi miło, jeśli weźmiesz udział.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)