27 października 2014

Dwa dni spędzone w równoległej czasoprzestrzeni. #TargiKsiążki2014

Czekałam na nie całe rok, a gdy przyszły, przez chwilę wątpiłam, czy naprawdę chcę na nich być. Przez chwilę. W sobotę o 8 rano, gdy zadzwonił budzik, a ja zasnęłam zaledwie trzy godziny wcześniej... 

Co oczywiście musiało mieć swoje konsekwencje. Spóźniłam się, i to tak bardzo, że aż wstyd pisać... Ania musiała mnie wtedy naprawdę nienawidzić. Nie przyznaje się, z grzeczności - ale ja swoje wiem. Ze zwieszoną głową i językiem na wierzchu dotarłam w końcu. (Och, naprawdę musiałam wjechać w sam środek remontów na Rondzie Czyżyńskim?! Czemu każdy mój skrót wydłuża czas drogi dwukrotnie?!).
I tutaj pierwsza zabawna sytuacja. Oprócz Ani, czekała na mnie też Gosia. Blogerka, która już trochę mnie zna, więc cały czas była dostępna telefonicznie i gdy tylko stanęłam na końcu kolejki, która zakręcała za bramą główną, spytała:
- Marta, czy ty czekasz w tej kolejce?
- Hmm... No...
Pewnie wiecie, co było dalej. Dostałam opieprz i prawie pewnym krokiem minęłam te dziesiątki ludzi w kolejce. Dobra, wyglądało to tak, że ręce mi drżały a w głowie układałam wymówkę, dlaczego niby tak rwę do przodu. Wybrałam opcję "spóźniony pracownik targów". 
Ale nikt mnie nie zaatakował. To było dziwne i przyjemne zarazem. Przeszłam migiem przez punkt rejestracji i zaraz wpadłam na Gośkę. Jej wzrok mówił wszystko: "Maaaaartaaaaa. Ty sieroto." :D
Zadzwoniłam po Anię i zaraz ekipa zaczęła się powiększać. 
zdjęcie pożyczone od Ani z bloga: www.soy-como-el-viento.blogspot.com
Od lewej: Ania, ja, Monika, Gosia i Kasia.
Rozmawiamy sobie w najlepsze, natężenie blogerek na metr kwadratowy coraz większe, a tu podchodzi do nas pan z balonikami i każe się nie smucić. Jeny, czemu moja twarz przez 90% czasu wygląda na smutną i zmartwioną... Ale nie ma tego złego. Balony są fajne! Trochę nieporęczne, więc koniec koniec porzucamy je w randomowym miejscu, bo zagadnięte dzieci patrzą na mnie jak na kryminalistkę... jednak w ogóle się tym z Anką nie przejmujemy.
Dobra, stop. Przyspieszyłam za bardzo. Widzicie zdjęcie, stoimy sobie beztrosko, ale czas trzeba jakoś pożytkować. Monika proponuje panel o wulgaryzmach, więc ja i Ania dołączamy. I żałujemy, tylko odrobinkę. Wynosimy stamtąd tytuły, których nie powinnyśmy czytać, i ogólnie zostaje lekki mętlik w głowie. "Wielka księga cipek". Serio?
Na szczęście ten wesoły panel kończy się o czasie i w ostatniej chwili wbijamy na panel blogerski. Łapiąc w locie Anię (Lektury Wiejskiej Nauczycielki), która tak jak my, chciała wejść do sali nie od tej strony co trzeba. Dostajemy na wejściu bardzo fajne torby (przydały się i to bardzo!) z lizakami (mniam!) i przypinkami w środku. Niestety, czasu na przywitanie się ze znajomymi blogerami nie ma. 
Siadamy, zaczyna się, myślę... to ten moment napięcia, w którym czekamy na ogłoszenie wyników. Czekajżesz. Napięcia nie było. Pan prowadzący przeczytał wyniki tak szybko, że nawet nie zdążyłam pomyśleć co i jak. Serio? A do tego laureaci, którzy ani nie przybyli, ani nie oddelegowali nikogo po odbiór nagród. Zawiodłam się. To nie jest skromność. Dla mnie to już lekceważenie ludzi, którzy głosowali. Ebuka? A co to?
A potem było tylko gorzej. Organizatorów nie było i wszystko się posypało. I szczerze, jestem CSem i hejterem, bo uważam, że pan Krempa gdyby chciał, poradziłby sobie z prowadzeniem tego panelu, ponieważ robił to już rok temu. Rzucenie mikrofonu w ręce publiki i propozycja luźnego przedstawienia się była naprawdę słaba. Przejęcie było nieuniknione i wskazane, a że wywiązała się sążnista dyskusja. Dobrze!

Drodzy blogerzy, każdy z Was miał po trochę racji. Każdy w swoim konkretnym przypadku. W tej jednej chwili. Mogę przedstawić argumenty tłumaczące każdego (naprawdę jestem tym typem człowieka, który zrozumie prawie wszystko), ale nie jest lajfstajlowcem. Nie ułożę Wam życia, nie powiem, co dla was lepsze, nie sprzedam za darmo prawdy objawionej. Powiem tylko, że każdy powinien robić wszystko co w jego mocy, żeby jego blog był tylko jego, ale przy okazji, żeby pozbyć się roszczeń (ukłon w stronę pani Reichter) i robić swoje najlepiej jak się potrafi
Argumenty rzucone podczas panelu polecam jednak przemyśleć. KAŻDY. 

Dobra, koniec tego tematu bo się rozpiszę. Potem było już dobrze. Dla mnie. Bo Ania i Gosia utknęły w kolejce do C.J. Daugherty. Ja podenerwowałam trochę Poczytajkę, zawiodłam się brakiem Śliwek, pokrążyłam jak krążownik i spotkałam w końcu Wiktorię. Po dwóch latach! A potem wszystkie teleportowałyśmy się tramwajem nr 22 na Kazimierz, gdzie za przewodnika robiła Gośka. [dlatego dotarłyśmy na miejsce].
Spotkanie było cudowne. Ciężko to opisać, więc nie będę nawet próbować. Żałuję tylko, że dotarłyśmy tak późno, bo wszyscy pewnie zdążyli się sobie przedstawić a my tylko dostawiliśmy kolejny stół i głównie w swoim gronie ucztowaliśmy, jedząc naleśniki i pijąc kawy. No dobra, to ja jestem tą nieśmiałą, więc rzadko kiedy opuszczałam swoje miejsce za filarem.
Ale wszystko co dobre, szybko się kończy. Więc i ja, razem z Wiktorią i Karolem (DużeKa, dział gier :)) zebraliśmy się w drogę powrotną. Ja na Miasteczko Studenckie, oni do hotelu kawałek dalej.

Tym razem, poszłam spać o ludzkiej porze, ale 9 godzin wciąż nie zaspokoiło moich potrzeb. Zebrałam się więc, lekko śpiąca, na - jak to sama określiłam - poprawiny. Tym razem, wystarczył mi jeden tramwaj. Dotarłam na czas. Zastałam Anię czekającą na przystanku z książką w dłoni. Mól książkowy jak się patrzy. Skubana, czytała już trzeci tom "Ostatniej spowiedzi". Dzięki czemu mogła na świeżo dzielić się z autorką spostrzeżeniami po ledwie godzinnym staniu w kolejce. 
Ale zanim stanęłyśmy, jak za PRLu, w rządku, zrobiłyśmy obchód hali i spotkałyśmy "pana od kotów" z uroczym tomikiem wierszy. Nie mogłam do niego potem nie wrócić, kiedy właściciel kota kupił Whisky zamiast Whiskasa.
Ale po kolei. Obchód, przywitanie z panem od kotów, obietnica powrotu, kolejka urosła, Anka chciała mnie zabić, spotkałam Justynę z Bookeriady... Stop!
Zrobiłam sobie zdjęcie, razem z redaktorką, w specjalnej ramce, wypełniłam ankietę i pożegnałam towarzystwo. Znów kolejka. Wzrok Anki mówi wszystko. Zdecydowanie źle wybrała kompana na targi. 
Patrzę na zegarek, a tu już 11.50. Za dziesięć minut ucieknie mi pani Onichimowska. Niby taki byłam chojrak, że autografy to nie ja... ale jednak. Pędzę! I oczywiście, zgodnie z przewidywaniami i prognozami, zachowuję się jak psychofan. Ale "Pomiędzy" było tak genialne... A tu kolejna książka. Musiałam kupić, musiałam zagadać.

Wracam. Autograf jest, Anka czeka. Zdążyłam. W międzyczasie poznałyśmy dwie inne fanki Niny Reichter. I razem z nimi się niecierpliwimy. Ja już całkiem tracę cierpliwość i to Anka bierze autograf dla mnie, A ja udaję, że wcale mnie tam nie ma.

I zmierzamy ku końcowi. Żegnam się z Wiktorią, z Karolem, potem i z Anią. Targi jeszcze trwają, ale my już wracamy do rzeczywistości. Każdy do swojej. Ja otwieram notatki i zapomniany plik z projektem. Wiktoria i Karol zwiedzają jeszcze Kraków a potem jadą daleko, daleko... Karol wprost do biura. Ania szykuje się na pociąg, by rano zdążyć do szkoły. Ja staram się skupić na nauce do kolokwium, a Iwona z Poczytajki pakuje książki do pudeł i cieszy się, bo w końcu ma wolne. 
I znowu jest po targach.
I znowu odliczam czas do następnych.
Tym razem nie dałam się zaskoczyć zmianie czasu.
Jeden mały sukces.
Nie zrobiłam żadnych zdjęć.
Minus na pół kilometra.
Spotkałam się z szalonymi blogerami i o każdym dowiedziałam się czegoś nowego.
Plus większy niż Śniardwy. 

Jest dobrze.

19 komentarzy:

  1. Jeez, popłakałam się ze śmiechu :D Wcale nie chciałam Cię zabić, żeś sobie wymyśliła! A kompana na Targi, to ja miałam świetnego, więc się przymknij, o! Słowo na sobotę: randomowe xD Ach, już się za Tobą stęskniłam... :)
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Random <3
      Cieszę się, że wyszło śmiesznie :D Ciekawe, czy ktoś jeszcze dał radę doczytać do końca :D
      I ja tęsknię! Następne targi zaczniemy już w piątek :D I do tego czasu obiecuję przeczytać przynajmniej OS III, a może nawet Hopeless :D
      Trzymaj się ciepło! :*

      Usuń
    2. Grunt, że ja doczytałam :P
      Zobaczymy jak to będzie w przyszłym roku, obym mogła przyjechać :) Obie te książki musisz przeczytać i to koniecznie! :D

      Usuń
    3. Obieeeee? :D Kurczę, jest wyzwanie :D

      Usuń
    4. Tak, obieeee :D Miałam Ci podać w skali od 1 do 10 jak bardzo masz żałować, że nie kupiłaś OS III, więc odpowiadam: 10 :P

      Usuń
  2. Następnym razem wyłaź zza słupa. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę Ci trochę towarzystwa na Targach ;). Ja niestety samotnie sobie po nich dreptałam. Chociaż w sumie, przynajmniej się na atrakcjach bardziej skupiłam ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie! Toż to trzeba było się z kimś skrzyknąć - chętni zawsze by się znaleźli :) Samemu, wiadomo - też jakieś plusy to ma, ale za rok wbijaj z ekipą :) Albo dołącz się do nas :)

      Usuń
  4. Ja się pytam gdzie są linki do mnie! No gdzie? Przecież statystyki mi spadną i będę musiała zmienić swoje przyszłoroczne przemówienie!
    Ps. To najzabawniejsza relacja, jaką dotąd czytałam.
    Ps2. Specjalnie na blogu nie chciałam Cię wsypać z tą kolejką a tu proszę XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był jeden na początku, a potem nie pomyślałam, żeby powtórzyć ale uwierz mi - nawet wtedy Twoje statystyki nie drgną. Przepraszam...
      Cieszę się, że wyszło śmiesznie :D A do takich rzeczy to ja się przyznaję, żeby na przyszłość nie musieć się tłumaczyć z pecha :D

      Usuń
  5. Bardzo sympatyczna relacja :) Ja tęsknię za tymi Targami dwa lata temu, kiedy miałam "wolne" i mogłam sobie po prostu "zwiedzać". Cieszę się, że mogłyśmy się znowu spotkać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przy okazji następnych się uda i znowu będziesz mieć wolne :)
      Ja też! Jest dowód, że się da :D

      Usuń
  6. Może przy okazji następnych się uda i znowu będziesz mieć wolne :)
    Ja też! Jest dowód, że się da :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Był jeden na początku, a potem nie pomyślałam, żeby powtórzyć ale uwierz mi - nawet wtedy Twoje statystyki nie drgną. Przepraszam...
    Cieszę się, że wyszło śmiesznie :D A do takich rzeczy to ja się przyznaję, żeby na przyszłość nie musieć się tłumaczyć z pecha :D

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie! Toż to trzeba było się z kimś skrzyknąć - chętni zawsze by się znaleźli :) Samemu, wiadomo - też jakieś plusy to ma, ale za rok wbijaj z ekipą :) Albo dołącz się do nas :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obieeeee? :D Kurczę, jest wyzwanie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Random <3
    Cieszę się, że wyszło śmiesznie :D Ciekawe, czy ktoś jeszcze dał radę doczytać do końca :D
    I ja tęsknię! Następne targi zaczniemy już w piątek :D I do tego czasu obiecuję przeczytać przynajmniej OS III, a może nawet Hopeless :D
    Trzymaj się ciepło! :*

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)