Nie, nie bójcie się, to jeszcze nie ten moment. Jeszcze nic nie zmalowałam. Jeszcze nie jestem lajfstajlowcem, ale podobno to się lepiej sprzeda (a ja jestem dilerem) i czasami czuję potrzebę wyrzucenia z siebie swoich przemyśleń (nigdy słusznych) dlatego...
Jeżeli w tytule notki nie będzie ani tytułu książki, ani stosu, ani nazwiska muzyka / nazwy zespołu muzycznego czy choćby tytułu filmu to...
Będzie to coś ala lajfstajl / pamiętnik / luźna frustracja / luźna refleksja / nic nie znaczące ogłoszenie.
Dlaczego nie osobny blog?
1. Nie porzucę tego. Za bardzo przywiązałam się do nazwy i w ogóle... (ponad 3 lata!).
2. Tutaj i tak prawie nikt nie wchodzi, więc Ci którzy jeszcze czytają po prostu mnie porzucą. Rozumiem to. Akceptuję. Biorę na klatę.
3. Chcę mieć moje teksty w zanadrzu, chcę jeszcze czasem opowiedzieć Wam o jakiejś dobrej książce. Chociaż tego nie widać, słowo pisane to wciąż znaczący kawałek mojego życia. Od kiedy pamiętam "coś piszę, coś czytam".
4. Muszę przyznać, że ostatnio zawładnęła mną muzyka. Mogę o niej mówić godzinami, mogę wertować różne listy godzinami. Wracać do staroci, zachwycać się nowościami. I tutaj też chcę wciąż o niej wspominać, choć nie umiem o niej pisać tak, jakbym chciała.
5. Nie będę nikogo zmuszać do czytania. Naprawdę.
I najważniejsze. To mój blog. Mimo wszystko.
Ten krzyżyk, u góry, po prawej - on działa, jakby co.
I na dziś to byłoby tyle.
Patrzcie bacznie na tytuły notek, jeżeli nie interesują Was posty "nieksiążkowe" - obiecuję Was nie oszukiwać i nie zwodzić głupio. Gdyby zależało mi na statystykach i wkurzaniu ludzi, już byście mnie na widłach wynieśli ;)
Będzie dobrze :)
Będzie inaczej.