9 stycznia 2015

# książki, w których narrator mówi do bohatera

Tak! Dokładnie tak! 
Brzmi to bardzo dziwnie, wiem. Przez chwilę tytuł posta miał wyglądać inaczej. Książki, w których narrator wywołuje u mnie wyrzuty sumienia. Ale jakoś brzmiało to nie po polsku. No i mogło nie brzmieć jednoznacznie, a tematem tego postu jest konkretny typ powieści. 

Ale od początku...
[ciąg przyczynowo-skutkowy moich rozmyślań, w skrócie]
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, żyła sobie dziewoja o długich jasnych włosach. Miała nadwagę, krzywe nogi, krzywe zęby i nie lubiła grać w warszawiaka. Lubiła za to czytanie książek od czasu do czasu i oglądanie kreskówek. I nie wiadomo kiedy, polubiła też pisanie. 
Pewnego dnia, kiedy komputer na dobre zadomowił się w jej domu, a ona spędzała przy nim swoją godzinkę na pasjansach i zabawach w sapera, rodzice postanowili, że czas na następny krok. Zamówienie internetu.
Wiecie, to nie był jeszcze ten szalony, nieograniczony internet. O nie. Tato pilnował pociech swoich, by rachunków nie naklikały nad umiar. Dlatego w owym czasie, pisała sobie dziewoja tragiczne historie i zapisywała we własnej teczuszce. Dopóki nie odkryła blogów. Blogi z opowiadaniami to był przełom w jej życiu. A blogi z fanfiction z Lexington Bridge i Tokio Hotel odmieniły stanowczo jej styl pisania. Nie można było już zabijać połowy bohaterów. Nie było demonów, zaświatów, duchów, elfów, romantycznie konających w ramionach książąt pięknych dziewic. Byli przystojni, śpiewająco-tańczący chłopcy z boysbandów. Szał.
Jednak jej kariera zaczęła się na dobre, gdy rodzice nie opłacali już impulsów, ale zwyczajny, miesięczny abonament. Wtedy nauka szła w odstawkę, a tyłek bolał od siedzenia przed komputerem. W głowie jej powstawały zaś bestsellerowe historie. Ale co z tego, gdy komentarzy pod postem było pięć, z czego cztery to reklamy a piąty napisała koleżanka? Co z tego?!

Dobra, może trochę zboczyłam z kursu. Pozdro dla tych, co przeczytali - szacun dla Was! Obiecuję, że już płynę w stronę meritum. 

Więc... gdy dziewoja szlifowała warsztat, czytając (tutaj powinien się znaleźć odnośnik do tekstu Katarzyny Michalak o tym, że wie, że ma talent, bo przeczytała dużo książek - czy coś w ten deseń) inne opowiadania fanfiction, zżerała ją zazdrość, gdy pod tymi tekstami pojawiało się komentarzy nawet dwajścia. Albo pisiont! A brzmiały one mniej więcej tak (teksty, nie komentarze!):

Czujesz, że to nieodpowiedni moment, więc wycofujesz się do swojego pokoju, ale po drodze wpadasz na Matta. Jeny, Anderson jest zawsze taki przystojny, nawet w dresach - myślisz. Odsuwasz się od jego umięśnionej klatki piersiowej i próbujesz zachowywać się tak, jak gdyby nigdy nic, ale wiesz, że oczy ci się świecą i masz czerwone policzki. Przepraszam - mamroczesz pod nosem i próbujesz go wyminąć, ale otacza cię ramieniem i zmusza, byś spojrzała mu prosto w oczy. 
- Hej, coś się stało? - pyta, uśmiechając się szeroko. Jego dołeczki absorbują całą twoją uwagę. 

I tak dalej... Jak znajdą się chętni, to skończę to opowiadanie. [wpłaty na konto z dopiskiem "fundusz na zajebistą prozę Marty" przyjmuję do odwołania].

Dobra, nie będę Wam już więcej opisywać okoliczności czytania takich opowiadań ani pisać, że ostatnio znowu naszła mnie faza na fanfiction (tym razem siatkarskie - serio, nie 1D, 5STS, Just5, Zonk85, Myszka22, WTF18). Po prostu. Mówię jak jest. 
Takich opowiadań jest milion. W każdym narrator mówi mi, co myślę i co czuję. Serio. Mnie to przytłacza po dwóch akapitach. Robisz to, robisz tamto. Voodoo czy kurde jak?
Nie kojarzę, żebym kiedykolwiek czytała taką książkę. Wprawdzie nie czytam ich ostatnio za dużo, a jak już czytam to nie są szczególnie ambitne, ale jednak. 

Stąd moje pytania do Was:
1. Czy kojarzycie książkę, w której narrator "mówi" do Was w ten sposób?
2. Co myślicie o takiej formie narracji?
3. Czytacie/czytaliście fanficki (jakiekolwiek)?
4. Czy też macie wrażenie, że taki narrator wzbudza "wyrzuty sumienia"? :D

PS. Wiem, że moja ostatnia recenzja tak wyglądała (#zadużofanficków) ale całej takiej książki nie potrafię sobie wyobrazić. 

Z góry dziękuję za odpowiedzi, dyskusje, dygresje, pieniądze... 
Miłego wieczoru!

15 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że to tak jak mówienie do siebie, a to podobno oznaka szaleństwa (czyt. takie książki muszą być świetne!) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak chcesz to poszukam Ci linków do tych opowiadań, ale nie wiem czy autorki akurat to miały na myśli xD W sensie szaleństwo bohaterów :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę sobie teraz przypomnieć żadnych książek z takim narratorem...a fanficków już dawno nie czytałam, zresztą zazwyczaj były takie "normalne";)
    Interesująca forma narracji. Ale rzeczywiście może zrobić się strasznie, kiedy autorowi doskonale udało się odgadnąć nasze myśli i intencje. Właśnie, chętnie przeczytałabym tak skonstruowany horror;)
    Tak btw, świetny tekst. Rozbawiłaś mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój tok myślowy jest niesamowity :D
    Jestem strasznie zacofany człek, bo nie mam pojęcia co to są fanficki, to znaczy wiem, ale nigdy nie miałam z nimi do czynienia i nie wiem, jak to realnie wygląda. Idea (o ile o takowej można mówić) jest całkiem fajna, chętnie poznałabym klika takich opowiadań.
    Co do narratora, to zastrzeliłaś mnie nim, bo w ogóle nie kojarzę takiej formy albo na nią nie trafiłam, albo nie wzbudziła u mnie "wyrzutów sumienia" :-) W każdym razie dziwnie taka narracja brzmi i nie wiem, czy chcę mieć z nią do czynienia. Tak poza tym to Twoja kreatywność jest wielka, a czytanie twoich tekstów - radością. Dziwoje z za gór i lasów to utalentowane bestie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. No bez przesady z tą terapią :D To jeszcze nie była CAŁA książka w tym stylu (na taką czekam :D).

    OdpowiedzUsuń
  6. No dobra, przelew ode mnie masz już załatwiony :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Z Tobą to ja się muszę spotkać osobiście! Ale przelewem nie pogardzę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam :D Chyba, że nie pamiętam, bo fanficki czytałam lata temu (i też pisałam! Ale ja o Harrym Potterze, wiesz córka Voldemorta, Honcwoci i te sprawy ;)
    A czytając ten fragment, rzeczywiście, człowiek się czuje, jakby ktoś nad nim z batem stał :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Też miałam fanficka HP :D A co! I Zmierzchu! Tylko, że ja zawsze bałam się że coś przekręcę (fani oryginału mnie zjedzą) więc pożyczałam tylko "realia" - ale taka córka Voldemorta to mogło być dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekolada nie leczy lenistwa... #potwierdzoneinfo #testowanonaczłowiekach
    Ad 3. Ech... mam zaległości wattpadowe, ale wiem wiem :D Jak znajdziesz jakieś dooobre to dawaj znać :)
    Ad 4. A ja tak ostatnio prałam ludziom mózgi recenzją "Ogrodu Afrodyty" xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety nie... Ale wiele innych rzeczy owszem ^^
    Ad 3 Wiesz, dobija mnie to, że nie ma żadnych ff o hokeju po polsku... Ale jedno takie czytałam, że prawie się sturlałam ze śmiechu z kanapy xD
    Ad 4. #Martatakizłyczłowiek xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz jak u nas hokej jest popularny... Pewnie jakieś są ale poszukiwania zajmą wieki - aż w końcu sama takie napiszesz i tyle :D
    A to co znalazłaś... to takie wesołe czy takie słabe? xD


    #MartaPierwszyCSwMieście

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam plan napisania czegoś związanego z hokejem, ale to dopiero po maturze ;) Jest już szkic i w ogóle, tylko czasu potrzeba :D
    Takie wesołe xD Najbardziej mnie rozwalają rozmowy głównego bohatera z najlepszym przyjacielem. Po prostu... Mistrz xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Ok, no to na razie nie ruszaj - ucz się ucz :D Kocham to ludziom powtarzać i ich wkurwiać xD


    Ooooo, no to dawaj linka! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Marta... Masz szczęście, że Cie lubię! xD
    Podeślę Ci linka w PM na Wattpadzie ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)