11 listopada 2013

Jesień 2013 - czyli spełniam małe marzenia :)

Nie było pełnej i pięknej relacji z targów - ale że na blogach było ich dziesiątki to bez mojej jednej świat się nie zawali (zresztą nie robiłam zdjęć, więc lipa).

Ale za to mogę się pochwalić, oprócz targów, kilkoma innymi wydarzeniami dla których z braku czasu nie robiłam osobnych wpisów (A chciałam! Tak samo jak chcę czytać Evanovich no. 8 i Wszystkie barwy siatkówki - ale spokojnie, kiedyś je zmieszczę w grafiku :))

25 październik
źródło zdjęcia: www.mmkrakow.pl, autor: Jolanta Król
Na uczelni wolne, a zatem od południa do osiemnastej jestem w pracy. Udaję barmankę :) I rzeczonego dnia właśnie miał odbyć się u nas koncert Zakopower. Lubię ich, płytę "Na siedem" odtwarzam często na mp3 (posłuchajcie piosenki "Tupany" - magia!), ale nie podejrzewałam, że już od rana będą u nas! Siedzę sobie spokojnie przy barze, sprzedaję różne bilety a tu nagle jakaś muzyka dobiega z głównej sali, jakiś zespół się stroi... Oni! Musiałam urwać się na chwilę i popatrzeć. Szef pewnie ma mnie za wariatkę po moich prośbach o zobaczenie ich choć przez chwilę (niby przekroczyłam 20 lat ale w tej chwili mentalnie byłam trzynastką ^^).
Wiadomo już dlaczego nie byłam w piątek na targach. 
Żeby odreagować emocje (Zakopower! I obsłużony Turnau, ale tutaj ze wstydem patrzę w biurko.) poszłam pograć w siatkę - dobrze, że niewiele osób zwracało na nas uwagę... ^^

26 październik
O! W końcu targi! (Janek dzięki za wejściówkę!) Ale po rocznym oczekiwaniu zapał trochę mi osłabł gdy wstawałam z łóżka i wiedziałam, że w tym roku nie będzie przy mnie nikogo. W sensie, dwa lata temu była Ola, rok temu Wiki, Darek i Sylwia, a teraz z nikim się nie umówiłam. W planach nie miałam żadnych autografów, resztka pieniędzy październikowych nie pozwalała na szaleństwa... ale jak to, wyjść bez książki? No nie! Riordan za 10 zł i tradycji stało się zadość :) Pozdrowienia dla Poczytajki :*
Więc obeszłam targi, obowiązkowy przystanek przy Drugim Życiu Książki i pogadanka za znajomkami z Bookeriady, spotkałam kilku blogerów i wróciłam na szybki obiad bo już o 16.30...
źródło: www.krakowskieczytanie.blogspot.com

Smakołyki! 
A w nich: Kaś (najlepszy organizator ever), AnnRK, Esa Czyta, Wiki, SilaQui z uroczą córeczką, Agnes, Waniliowa, Magda K-ska, Gosiarella, Mała Mi, Elen, Ultramaryna, Kinga, Isabella, Izusr, Ania, Maja, Viv, Oisaj, Karolina, MaciekJustynaSardegnaKtrya.
Było gwarno, radośnie i wszelkie obawy, że nie będę miała się do kogo odezwać poszły w odstawkę :) 
Zdjęcie wykonane około 19. Trochę tłum się przerzedził - zostali głównie krakowiacy. 

Przed 20 zmyłam się do koleżanki z liceum i do akademika wróciłam późno, więc dziękuję tym, którzy wymyślili zmianę czasu. W tym roku zdążyłam...

27 październik
...na panel blogerów organizowany przez DużeKa i Granice. Nawet byłam przed czasem i zaliczyłam czytankę Lokomotywy do kamery. Ale na szczęście mnie nie wkleili :) Obejrzyjcie efekt, dla mnie naprawdę cudo (Tymon Tymański!) - "Maraton z Tuwimem - 17. Targi Książki w Krakowie".
Panel rozpoczynał się o 11 a ja kręciłam się wkoło czekając na znajomych blogerów. Znajomi się spóźnili, ale dzięki temu poznałam Anię - z którą po panelu krążyłam między stoiskami. Potem znowu wróciłam do stoiska DŻK a na koniec zdobyłam autograf Karpowicza (nie miał bardziej milczącej fanki).
Co do samego panelu... chyba przestanę na nie chodzić. Wiem, jak ważne są pieniądze i jak wygląda ich brak. Dlatego właśnie łączę studia z pracą w klubie i drukarni. Ale chociaż mam tylko 21 lat przestałam się łudzić, że blog z recenzjami jako taki może być dochodowy. Nikt za recenzje nie zapłaci (cóż, ja sprzedaję książki do których nie wrócę - nikt w końcu nie żyje wiecznie) i zostaje tzw. sprzedawanie się - np. reklamy, pisanie pod publikę (lajfstajlowcy)... ale przede wszystkim, jeżeli już ten blog ma zarabiać to trzeba mieć konkretny pomysł na siebie i przyciągnąć tłumy. Tyle. Takie jest moje zdanie. A z rad moich znajomych - wyspecjalizować się. 

Jak już wspomniałam, bywam kobietą pracującą, więc po powrocie z targów odpoczęłam trochę a potem poszłam na nockę do drukarni. Robiliśmy okładkę czeskiego Avonu na luty :)

Wróciłam o 7 do pokoju, wykąpałam się, poszłam spać, i wstałam na 12 do pracy w klubie. Więc cały 28 października miałam z głowy.

29 październik
źródło zdjęcia: fanpage fb "Klub Studencki Żaczek"
Po zajęciach (kiedyś trzeba wrócić do rzeczywistości) odebrałam wypłatę i przez chwilę czułam się bogata (rychło w czas, oczywiście - a na targach biedowałam). I to była pierwsza dobra rzecz tego dnia. 
Drugą był koncert Cezika. Cezik!!!
Nie znam bardziej utalentowanego muzycznie człowieka w Polsce. To co on robi na żywo, jest magiczne. To co on tworzy w sieci, też jest cudowne. I chociaż z bólem przyznam, że kariery w telewizji jako artysta estradowy nie zrobi (nie ten głos) to jednak dla mnie geniuszem był, jest i będzie. A jego piosenka, ta najnowsza, z Melą Koteluk złapała mnie za serce i nie puściła do samego końca. Na żywo była sto razy lepsza niż na YT. Huh, a jego polskie wersje zagranicznych hitów - ekstra! Sean Paul po śląsku to coś, co się filozofom nie śniło :) Szacun mistrzu!

I pewnie wszystko wracałoby do normy - zaległości po świętach, coraz więcej nauki, kolejna Evanovich za mną ("Szczęśliwa siódemka" przeczytana :)), kolejne weekendowe nocki w drukarni i dniówki w klubie, gdyby nie ten pamiętny czwartek...

7 listopada
Ten dzień zapowiadał się naprawdę ciężko. Poszłam spać około trzeciej bo nie radziłam sobie ze sprawozdaniem, wstałam około ósmej, żeby pouczyć się przed ćwiczeniami. Potem owe ćwiczenia - przeżyłam! Przerwa na obiad, spotkanie na floriańskiej z Moniką z Magnolii (obie byłyśmy przed zajęciami, więc nie mogłyśmy zbyt długo rozmawiać ale zaplanowałyśmy, że zrobimy spotkanie krakowskich blogerów - nie wiadomo kiedy i gdzie, ale zrobimy :D) i odbiór pożyczanej książki "Wszystkie barwy siatkówki" (potem zamiast się uczyć to co chwila podczytywałam po kilka stron). Następnie spacerkiem na uczelnię i kolejne ćwiczenia. I dziwny ból głowy rozsadzający czaszkę. Coś było w powietrzu.
źródło zdjęcia: www.lovekrakow.pl, autor: Jacek Smoter
Zdychałam po powrocie. Naprawdę. Wróciłam kwadrans po 18 a telefon sprawdziłam wpół do ósmej. Błąd. Bo w pracy chcieli, żebym była godzinę wcześniej. Czyli na 20. 
Szybko się przyszykowałam, spakowałam tabletki, wypiłam łyk kawy w biegu i zaraz byłam w Studiu. Przebiłam się przez ochronę (bo koncert) i przez duży bar wparowałam na korytarz łączący biuro i scenę. I kogo me oczy ujrzały na tym korytarzu? Zespół Billy Talent w komplecie! Spłoszona kontaktem wzrokowym z gitarzystą (Ian D'sa - na zdjęciu po lewej) (jego: co ona tu robi? moje: jaaaa, to naprawdę oni) uciekłam szybko do biura i zabrałam bilety, a potem przez prawie dwie godziny siedziałam w mojej maleńkiej kasie biletowej i wsłuchiwałam się z lubością w głos Bena Kowalewicza.
Zostawię Wam playlistę :)

I stos, który gromadził się głównie w domu:
Tytuły chyba czytelne. Recenzja Szczęśliwej siódemki wkrótce. Moje wypieki i desery już za mną (dziś upiekłam babeczki z kawałkami czekolady i malinami (moja wersja to dżem truskawkowy zamiast malin i wyszły lepsze od tych ostatnich - jeszcze trochę i będę mogła powiedzieć, że umiem piec)). Niezbędnik obserwatorów gwiazd też. Reszta to efekty wymian i zakup - więc trochę potrwa nim się do nich dobiorę.

I to tyle. Więcej już się nie chwalę, ale w takich chwilach naprawdę doceniam to co mam i wierzę, że będzie dobrze - musi być. I was też zostawiam z taką myślą: będzie dobrze, marzenia się spełniają więc warto marzyć i pracować nad ich spełnieniem a szczęście się do Was uśmiechnie :) 

A kiedy za oknem mieliśmy taką piękną jesień podczas targów tym bardziej nie można się smucić :)
Dziękuję wszystkim blogerom, których spotkałam w Krakowie - jesteście boscy!

8 komentarzy:

  1. Świetny stosik! Zazdroszczę :) + Miłego czytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szalone miałaś dni. Zazdroszczę takich przeżyć, ale na drugi rok, niech się wali pali, koniecznie muszę być na Targach. Nie mam nic do Zakopower, ale radio skutecznie obrzydziło mi ich muzykę , bo ile można słuchać "pójdę boso, pójdę boso..." " Piosenki "Tulipany" nie znam, chyba na innym świecie żyję, ale u mnie to normalne ;-)

    Stosik masz niczego sobie, Evanovich ciekawi mnie, nie pogardziłabym też "Ostatnią spowiedzią", zresztą, która z książek nie jest interesująca, nawet te z mnóstwem negatywnych opinii mnie intrygują, ot! takie wypaczenie.
    Miłego dnia Kobieto pracująca :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, boso i mnie dobijało ale przesłuchałam parę razy ich płytę i naprawdę warto. "Tulipany" nie są znane - nic Cię nie ominęło ^^ - ale zdecydowanie warte poznania. Ciarki przechodzą przy słuchaniu!

      Przyjeżdżaj, będzie naprawdę dobrze, gwarantuję. Co roku jest nas coraz więcej :)

      Wiadomo, zboczenie mola książkowego. Też takie mam, ale ostatnio staram się gromadzić stosy z tylko tych książek, które na pewno przeczytam. I takim sposobem z powyższego stosu 3 książki już za mną :)

      Heh, to był po prostu ciężki weekend :D Ale następny będzie podobny niestety...

      Usuń
    2. Coś mi te "Tulipany" nie dawały spokoju - obczaiłam moją płytę i chodzi o piosenkę "Tupany". Ale w internecie krążą obie nazwy...

      Usuń
  3. Szkoda, że nie miałyśmy okazji porozmawiać na spotkaniu potargowy :( Może jeszcze kiedyś będzie okazja :) Widzę, że w ubiegłym miesiącu miałaś sporo atrakcji :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może za rok - ciężko ogarnąć wszystkich przy takiej ilości osób :)

      Usuń
  4. Pewnie, że warto marzyć i dążyć do spełnienia marzeń! Cieszę się, że tyle Ci się udało w tak krótkim czasie! Sama chciałabym się na targi wybrać, ale to może za rok, bo dość daleko mam :/ A stosik świetny! Przyjemnej lektury życzę no i czekam na recenzję siódemki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za rok, koniecznie :) A ja mam nadzieję do wieczora coś naskrobię, ale już i o 7 i 8 części ^^ Teraz jestem biedna do lutego....

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz i poświęcony mi czas :)